Beata Szydło dla "Rzeczpospolitej": Unijne symbole nie znikną

Beata Szydło | Nie ma w nas arogancji władzy. Jest skuteczność działania i skupienie na problemach Polaków.

Aktualizacja: 27.11.2015 11:03 Publikacja: 26.11.2015 20:28

Beata Szydło

Beata Szydło

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Sejm unieważnił wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To precedens. Nie boi się pani, że może posłużyć kolejnym rządom do unieważniania każdych wyborów personalnych poprzedników?

Beata Szydło, premier rządu: Decyzja Sejmu to powrót do normalności. Precedensem było to, co zrobiła PO na końcu kadencji, kiedy dokonała wyboru sędziów Trybunału niezgodnie z ówcześnie obowiązującym prawem. Myśmy wtedy apelowali, by tego nie robić, apelował pan prezydent. PO za wszelką cenę dociskała kolanem te zmiany i przeprowadziła wybory sędziów Trybunału. Te działania naruszały prawo, dlatego trzeba było to naprawić.

Wasi następcy mogą jednak skorzystać z tego rozwiązania.

To nie jest tak, że my nie szanujemy decyzji naszych poprzedników. Nie możemy się jednak zgodzić na decyzje podejmowane wbrew prawu. A w sprawie Trybunału Konstytucyjnego tak właśnie było. Nie wprowadzimy zmian prawa pod dyktando partyjne.

Dlaczego więc nie anulowano wyboru tylko dwóch sędziów nadprogramowo wybranych przez poprzedni Sejm, a całej piątki? Możliwy jest taki kompromis?

Te zmiany zostały przygotowane na podstawie bardzo kompleksowych ekspertyz konstytucjonalistów, którzy stwierdzili, że ten sposób procedowania, powrót do normalnego stanu rzeczy i naprawienie tego, co popsuła PO jest najlepszy. Na szczególną uwagę zasługuje też doskonałe uzasadnienie posła Stanisława Piotrowicza, który wskazał, że po tych zmianach nie będzie żadnych wątpliwości co do wyboru tych sędziów.

Kontrowersje wzbudza ekspresowe tempo, w jakim te zmiany były wprowadzane. Nie można było poczekać choć do 3 grudnia, gdy TK wyda wyrok w sprawie ustawy PO?

Z opinii konstytucjonalistów wynika, że to było najlepsze rozwiązanie. Podobne stanowisko prezentuje też prezydent, który o niepodejmowanie zmian dokonanych przez PO apelował już w dniu wręczenia mu decyzji o wyborze. Nie posłuchano tego i doprowadzono do nie nieprawdopodobnego chaosu. Dziś ta sytuacja jest uporządkowana.

Skąd tak szybkie tempo?

Działamy szybko, bo jesteśmy przygotowani. Tych przygotowanych projektów ustaw, które deklarowaliśmy w kampanii, szczególnie na pierwsze 100 dni, też jest sporo i będziemy je realizować bez zbędnej zwłoki.

Opozycja zarzuca jednak, że to pozbawia ich możliwości zapoznania się z projektami zmian, że pomijacie konsultacje. W poprzedniej kadencji sami krytykowaliście PO za podobne zachowanie.

Obecna opozycja, gdy była partią rządzącą, takich wątpliwości nie miała. Pamiętam projekty ustaw przeprowadzane w iście ekspresowym tempie, Wystarczy przypomnieć podwyższenie wieku emerytalnego czy zmiany OFE. Nie było wtedy konsultacji, dyskusji.

W kampanii zapowiadała pani dobra zmianę, również w relacjach z opozycja. Tymczasem pozbawiliście PSL wicemarszałka, ludowcy nie otrzymali też stanowiska przewodniczącego w żadnej komisji sejmowej.

To wynika z arytmetyki sejmowej i wielkości klubów. Podział stanowisk wicemarszałków to efekt rozmowy między szefami klubów. Ale to nie oznacza, że jeśli klub nie ma reprezentacji w Prezydium Sejmu, to nie będziemy z takim klubem współpracować.

Jest to odbierane jako pokaz siły. „Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą" - mówiła pani w swoim exposé. Na czym ma to w takim razie polegać?

Podtrzymuję wszystko to, co powiedziałam w kampanii i podczas exposé. Mam nadzieję też na refleksję u szefów tych klubów, które próbują zrobić wszystko, by w parlamencie wywołać chaos. Po tych kilku dniach pracy widać już, że są kluby i grupy parlamentarzystów, które chcą współpracować. Z przykrością muszę też stwierdzić, że nie ma takiej refleksji ze strony największego klubu opozycyjnego.

Może przeszkadza mu właśnie to tempo zmian.

To szybkie tempo wynika z sytuacji, która istnieje obecnie w Polsce i na zewnątrz. Na wygłoszenie exposé miałam 14 dni. Mogłam wykorzystać ten okres i wygłosić je pod koniec listopada. Ale uznałam, że w obecnej sytuacji wewnętrznej – jesteśmy pod koniec roku budżetowego - i międzynarodowej, która jest bardzo trudna – wszystko działo się kilkanaście godzin po zamachach w Paryżu, rząd musi mieć pełną legitymację. Byłam przygotowana na personalną obsadę stanowisk, gotowy program, więc ze względu na bezpieczeństwo obywateli chciałam ten proces jak najszybciej przeprowadzić. To nie jest arogancja władzy, tylko skuteczność działania i skupienie się na najważniejszych dla Polaków sprawach.

Jakich?

Chcemy do końca roku przeprowadzić sprawy organizacyjne i od początku roku realizować zapowiedziany program. Np. program Rodzina 500+

Nie wszystko jednak jest zrozumiałe. Dlaczego z ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego nie można było poczekać do rozpatrzenia apelacji?

To jest suwerenna decyzja prezydenta, której nie chciałabym komentować. Ale w pełni się z nią zgadzam. Wyrok dla ministra Kamińskiego miał znamiona wyroku politycznego, co stwierdzam z przykrością. Jestem bowiem przekonana że polskie sądy kierują się zasadą bezstronności i sprawiedliwości, ale w tym wypadku można było odnieść wrażenie, że to polityczne tło się pojawia. Prezydent podjął suwerenną decyzję, do której miał prawo.

Prezydent tę decyzję podjął po wniosku Kamińskiego o akt łaski. Nawet prezydencki minister Andrzej Dera stwierdził, że mógł z jego złożeniem poczekać. To nieprawomocne skazanie mogło jakoś przeszkadzać w sprawowaniu funkcji koordynatora służb specjalnych?

Niezręcznością byłoby, gdyby premier rządu komentowałby decyzje prezydenta i nie jest zręcznością, jeśli robi to prezydencki minister.

Mówi pani, że podtrzymuje wszystkie obietnice z kampanii, ale przed wyborami nie słyszeliśmy o progach dochodowych w programie 500+. Dlaczego rząd wycofuje się z jego pierwotnego kształtu?

Z żadnych zobowiązań nie wycofujemy. Ruszyły normalne prace, które zawsze przy takich projektach i programach muszą być przeprowadzone. Na najbliższym posiedzeniu rządu zostanie przyjęta mapa drogowa wprowadzania programu 500+. Kolejnym krokiem będzie skierowanie jej do Sejmu, przyjęcie i w przyszłym roku program zacznie działać. We wtorek tę szczegółową mapę przedstawię.

Jakie są więc konkretne założenia tego programu?

W rodzinie, której dochód nie przekracza 800 zł dodatek będzie przysługiwał już od pierwszego dziecka. Jeśli w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne, ten próg wynosi 1200 zł. Natomiast w rodzinach o wyższych dochodach, od drugiego dziecka i na każde kolejne. Tu się nic nie zmienia.

Nie zamierzacie wykluczyć z programu rodzin o wyższych dochodach?

Rzeczywiście, przychodziły do mnie osoby, które twierdziły, że mają wysokie dochody i niesprawiedliwe by było, gdyby taki dodatek otrzymywały. Dyskusja wokół tego tematu się toczy, ale chcę zastrzec, że nie jest to program socjalny, tylko prodemograficzny i prorodzinny. Został pomyślany tak, jak w wielu krajach europejskich. Zapisaliśmy w nim jednak zasadę dobrowolności. Ci, którzy uważają, że mają wystarczające dochody nie będą musieli z niego korzystać.

A jak chcecie zabezpieczyć się przed trwonieniem pieniędzy w rodzinach patologicznych?

Przygotowaliśmy system, który ma temu zapobiec. Wiemy, że zawsze jest jakiś procent rodzin patologicznych, które mogłyby te pieniądze przeznaczać na rzeczy, na które one przeznaczane być nie powinny. Dajemy więc możliwość, by organ realizujący ten program mógł w takich sytuacjach interweniować. To jest dobrze przemyślany program. Będziemy przeprowadzać szerokie konsultacje, bo musi być pewność, że jest przygotowany najlepiej jak to możliwe

Program 500+ przejdzie normalną ścieżkę rządową. Ale minister finansów Paweł Szałamacha zapowiada, że podatki od banków i hipermarketów będą projektami poselskimi. Rząd chce w ten sposób ominąć ścieżkę konsultacji?

Nie, nie oznacza to, że te projekty nie będą konsultowane, albo gorzej przygotowane Wiemy, że budzą one emocje, spotkamy się z tymi środowiskami, które mają do nich uwagi. W przyszłym tygodniu minister Henryk Kowalczyk (szef Komitetu Stałego Rady Ministrów – red.) zaprosił przedstawiciela środowisk handlowych.

Węgrzy musieli wrócić do podatku 0,1 proc. wartości sprzedaży od wszystkich detalistów, po tym jak Komisja Europejska zakwestionowała ich 6-proc. podatek od sieci o dużych obrotach. Skąd pewność, że opodatkowanie największych nie spotka się z podobną reakcją UE?

Wiemy o tym i zaproponujemy takie rozwiązania, które nie będą budzić wątpliwości KE. Może być to np. podatek progresywny. Oczywiście, musimy dostosować się do europejskich doświadczeń, ale pamiętajmy, że nie wszystkie rozwiązania stosowane przez kraje członkowskie są zbieżne w 100 proc. z zaleceniami KE. Są wyjątki i radzą sobie świetnie, dlatego my również powinniśmy zabiegać na poziomie Komisji o przyjmowanie dobrych dla nas rozwiązań. Trzeba bronić własnych interesów, tak jak to robią wszyscy.

A jak wygląda sytuacja finansów państwa?

Dziś już wiemy o trudnościach z realizacją budżetu na rok 2015. Będzie problem ze stroną dochodową, bo poprzedni rząd przeszacował prawdopodobnie wpływy i nie zrobił absolutnie nic dla uszczelnienia systemu. I to jest realny problem, który my będziemy musieli rozwiązać.

Istnieje ryzyko, że tegoroczny deficyt będzie większy niż zakładany?

Niestety, to możliwe

Będziecie próbowali temu przeciwdziałać i poszukać jakichś cięć?

W tej chwili czekam na informacje od ministra Szałamachy, jesteśmy umówieni na przyszły tydzień.

Której z obietnic może zagrozić ta sytuacja? W exposé wymieniała pani poza 500+ jeszcze m.in. wiek emerytalny i kwotę wolną od podatku.

Wszystkie te obietnice będą zrealizowane. Są pewne priorytety, które realizujemy jako pierwsze, a pozostałe zmiany są rozłożone w czasie zgodnie z naszym harmonogramem. W przyszłym roku realizujemy 500+. Jestem po rozmowie z prezydentem i wiem, że ma przygotowane już dwa projekty ustaw: wiek emerytalny i kwotę wolną od podatku. Kiedy trafią do Sejmu, będziemy nad nimi pracować i wprowadzimy w życie. Będą obowiązywały od 2016 r.

Kwota wolna będzie rosła skokowo do 8 tys. zł czy jednak stopniowo? Wicepremier Mateusz Morawiecki mówi też, że może nie obejmować wszystkich, tylko najbiedniejszych.

Na razie rozpoczynamy pracę nad projektem prezydenckim. Gdy on wpłynie do Sejmu, to będziemy mogli o nim ewentualnie rozmawiać. Pan prezydent proponuje zwiększenie kwoty wolnej do 8 tys zł i to jest baza, z której wychodzimy. Jeżeli miałyby następować jakiekolwiek zmiany, to jedynie w trakcie prac.

Czy rząd planuje też obniżenie podatku dla przedsiębiorców, którzy płacą PIT? W projekcie nowelizacji ustawy o CIT jest tylko zmiana obniżająca podatek do 15 proc. dla małych spółek.

15 proc. CIT ma być szansą dla małych firm, by mogły konkurować, a potem rozwijać się i powiększać. Wszystkie rozwiązania dla przedsiębiorców mają być jednak złożone jako jeden pakiet. W tej chwili pracuje nad nim wicepremier Morawiecki, a w przyszłym tygodniu powołam grono doradcze złożone ze wszystkich ministrów z resortów gospodarczych. Oni będą mieli za zadanie przygotowanie ustaw i skierowanie ich w pakiecie do Sejmu.

Kiedy zatem poznamy propozycje dla przedsiębiorców, którzy płacą PIT?

Na najbliższym lub kolejnym posiedzeniu Rady Ministrów będziemy rozmawiali o sprawach ustaw podatkowych i gospodarczych. Liczę, że one wtedy będą doprecyzowane.

70 proc. podatek od odpraw w spółkach Skarbu Państwa to zapowiedź kolejnej stawki podatkowej dla najbogatszych?

W tej chwili nie rozważamy wprowadzenia kolejnej stawki.

Co ze stawką podatku VAT. Czy wróci 22 proc.?

Na przyszły rok niczego nie zmieniamy. Kolejny budżet odziedziczyliśmy po poprzednikach. Dla mnie priorytetem w przyszłym roku jest 500+ i musimy zrobić wszystko, żeby ten program zrealizować. Jak mówiłam, w tej chwili jest problem z dopięciem obecnego budżetu. Minister Szałamacha pracuje nad autopoprawką do przyszłorocznego budżetu. W nim również nie możemy robić wielkich zmian i stawki pozostaną takie same.

Ale w przyszłości trzeba będzie podjąć decyzje w sprawie stawek VAT.

Minister finansów zadeklarował, że zmiany podatkowe będą kompleksowe. Przepisy podatkowe będą jasne i napisane tak, by nie budziły wątpliwości interpretacyjnych. Chcemy przygotować kodeks podatkowy.

W propozycji nowelizacji ustawy o VAT jest mowa o likwidacji interpretacji, ale czy jej zniesienie obejmie wszystkie podatki?

Tak, ale zmiany w ustawie o VAT są dla nas w tej chwili priorytetem. My chcemy szybko zatrzymać wyprowadzanie pieniędzy, które powinny trafić do budżetu.

W sprawie emerytur proponujecie powrót do starego wieku, ale co dalej? Czy można się spodziewać likwidacji OFE i oparcia systemu w całości na ZUS?

Nasza propozycja to powrót do wieku 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, to zbieżne z projektem prezydenta. Natomiast głębsza zmiana systemu, która jest potrzebna i musi być przeprowadzona wymaga czasu. W Kancelarii Prezydenta działa już taki zespół. Do przygotowania też takich zmian ma przystąpić minister pracy Elżbieta Rafalska. Nie chodzi tylko o OFE. To kwestia tego co zrobić, by była realna podwyżka emerytur, czy system ma być solidarnościowy.

W exposé wspominała pani też o zmianach w oświacie. Czy jedynym rozwiązaniem jest likwidacja gimnazjów, czy też możliwe jest przychylenie się do pomysłów takiego systemu: cztery lata podstawówki, cztery gimnazjum i cztery liceum?

W naszym programie jest osiem lat podstawówki i cztery lata liceum. Tego się trzymamy. Ale jak mówiła pani minister Anna Zalewska, to nie będzie rewolucja, tylko ewolucja. 1 września nie zamkniemy gimnazjów na kłódkę. Muszę po raz kolejny uspokoić nauczycieli. Nie będą tracić pracy. W tej chwili w oświacie robimy dwie ważne rzeczy. Wracamy do obowiązku szkolnego dla dzieci siedmioletnich, choć zostawimy dobrowolność. Jeśli rodzice uznają, że ich sześcioletnie dziecko jest gotowe do pójścia do szkoły, będą miały taką możliwość. Zlikwidujemy też tzw. godziny karciane, czyli biurokrację, która zaczyna wygrywać z procesem pedagogicznym.

Część komentatorów odebrało brak flag na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu jako sygnał bardziej konfrontacyjnej polityki wobec Brukseli.

Jesteśmy w gabinecie premiera – widzą panowie, że unijna flaga nie została nigdzie schowana. Unijna flaga wisi również na budynku Kancelarii Premiera, w sali posiedzeń rządu. Ja cała tę sprawę traktuję jako skrajną złą wolę osób, które robią problem tam, gdzie go nie ma. Jestem premierem polskiego rządu i na konferencjach prasowych chcę występować na tle najpiękniejszej biało-czerwonej flagi. Smutne jest to, że komuś może to przeszkadzać.

PO przyniosła unijne flagi do Sejmu, przekonując, że ich usunięcie z konferencji to objaw przesuwania się Polski na Wschód.

Powiem to jeszcze raz: Polska jest aktywnym członkiem Unii Europejskiej. Samo członkostwo przyniosło Polsce wiele korzyści. Moja pierwsza wizyta zagraniczna będzie właśnie w Brukseli. Unia jest w trudnym momencie, musimy szukać kompromisów i porozumienia. Będziemy jednak rządem, który przede wszystkim będzie zabiegał o polskie interesy w Europie. Obywatele wynajęli nas do tego, byśmy ich na arenie unijnej dobrze reprezentowali. W taki sam sposób realizują swoją misję rządy najsilniejszych krajów Wspólnoty.

Na niedzielnym szczycie, gdzie pojawi się problem uchodźców, będziemy mieć twardsze stanowisko niż dotąd?

Tu nie chodzi o twarde stanowisko, tylko o to, by stanowczo zadbać o interes Polski. Zdaję sobie sprawę, że Unia Europejska to jest takie gremium, w którym szuka się kompromisów. Ale kompromis musi być wyważony. Błędem rządu Ewy Kopacz była zgoda na takie rozwiązania w sprawie uchodźców. Ale ona została podjęta i musimy się z tym zmierzyć.

W niedzielę będzie zapewne rozmowa o realizacji tych rozwiązań. Zamachy w Paryżu wiele zmieniły. Można powiedzieć, że Europa otworzyła oczy. Krytyczne głosy płyną w tej chwili z wielu państw, ale szczególnie mocno angażuje się w to Grupa Wyszehradzka. Jej spotkanie odbędzie się przed szczytem UE-Turcja. Weźmiemy w nim udział. Z dyskusji na poziomie ministrów wiemy już, że Europa nie za bardzo wie, co zrobić z tym problemem. Z pewnością będzie dyskusja o kierunku, który proponował pan prezes Jarosław Kaczyński, czyli pomocy tym ludziom w pierwszym kraju, do którego uciekają przed wojną.

Na Zachodzie pojawiają się głosy, że strefa Schengen zostanie zmniejszona i nie znajdzie się w niej dla nas miejsca. Są też pomysły przekazania części naszych funduszy strukturalnych na pomoc uchodźcom. Wie pani, jak temu przeciwdziałać?

To polityczna gra i na takie próby politycznej presji jestem odporna. Polska jest pełnoprawnym członkiem UE, płacimy składki i to niemałe. Zabranie nam jakąś specjalną decyzją funduszy byłoby złamaniem zasady, że wszyscy w Unii są równi i szuka się konsensusu. To nie my budujemy dziś płoty na granicach. One powstają w państwach, które były dotąd bardzo entuzjastyczne wobec uchodźców, czy też imigrantów. Świadomie to rozgraniczam, bo nie uchylamy się od pomocy uchodźcom, ale na przyjęcie imigrantów nas nie stać. Po tych decyzjach, które zapadły we wrześniu mamy jeszcze jeden ważny argument. Po drodze były zamachy w Paryżu i paraliż Brukseli w związku zagrożeniem terrorystycznym. To już nie jest problem tylko pomocy humanitarnej, ale bezpieczeństwa. Ten problem wysuwa się na pierwszy plan w optyce większości państw europejskich. Dla nas to będzie priorytet.

Rozmawiała pani z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. Czy są sygnały, że dojdzie do rewizji wcześniejszych ustaleń?

Mam wrażenie, że pan przewodniczący szuka teraz jakichś rozwiązań. W jego ocenie jednak rewizja może być trudna, bo główne kraje unijne będą trzymały się swoich wcześniejszych stanowisk. Wspomniałam jednak o sprzeciwie Grupy Wyszehradzkiej. Weźmiemy udział w tym spotkaniu przed szczytem, a potem w spotkaniu w Pradze. Aktywną politykę w tej sferze prowadzi też pan prezydent. Będziemy budować silną pozycję w regionie, ale też silną pozycję regionu. Z pewnością wrócimy do solidarności złamanej przez poprzedni rząd. Jedno to są poprzednie ustalenia, ale z pewnością pojawią się kolejne pomysły. My będziemy jednak stać na stanowisku, że nie możemy powtarzać tych samych złych rozwiązań.

Część polityków PiS mówi o Trybunale Stanu dla Tuska za katastrofę smoleńską. Ma to wpływ na wasze rozmowy?

Pan przewodniczący umówił się ze mną na rozmowę w cztery oczy na poniedziałkowym szczycie w Paryżu. Nasza rozmowa dotyczyła wyłącznie kwestii unijnych i myślę, że była dobra. Co ciekawe, pogratulował mi, także sprawności w powołaniu rządu i przeprowadzaniu zmian i myślę, że powiedział to szczerze. Chcę wierzyć w to, że pan przewodniczący Tusk we wszystkich swoich działaniach będzie widział tę specyfikę polskich interesów gospodarczych, np. jeśli chodzi o pakiet klimatyczny.

Sejm unieważnił wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To precedens. Nie boi się pani, że może posłużyć kolejnym rządom do unieważniania każdych wyborów personalnych poprzedników?

Beata Szydło, premier rządu: Decyzja Sejmu to powrót do normalności. Precedensem było to, co zrobiła PO na końcu kadencji, kiedy dokonała wyboru sędziów Trybunału niezgodnie z ówcześnie obowiązującym prawem. Myśmy wtedy apelowali, by tego nie robić, apelował pan prezydent. PO za wszelką cenę dociskała kolanem te zmiany i przeprowadziła wybory sędziów Trybunału. Te działania naruszały prawo, dlatego trzeba było to naprawić.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"