Widać już wyraźnie, że Turcja nie musi się obawiać żadnych poważnych konsekwencji po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca. Nie są poważnie zagrożone więzi gospodarcze z Rosją, nic też nie wskazuje na to, że dojdzie do trwałego pogorszenia relacji politycznych z Moskwą.
Nie ma również powodów sądzić, że ostentacyjny przekaz z Ankary pod adresem Moskwy unicestwił na starcie wysiłki prezydenta Francois Hollande'a budowania nowej koalicji przeciwko dżihadystom z udziałem Rosji.
Zestrzelenie jako akt polityczny
– Podejmując polityczną decyzję o zestrzeleniu bombowca, władze w Ankarze doskonale zdawały sobie sprawę z niewielkiego w sumie ryzyka z tym związanego – przekonuje „Rz" Lina Khatib, ekspertka paryskiego think tanku Arab Reform Initiative. Jej zdaniem prezydent Recep Tayyip Erdogan po niedawnym sukcesie swego ugrupowania AKP uznał, że czas na wysłanie w świat wyraźnego przesłania, że Turcja jest ważnym, jeżeli nie decydującym graczem w regionie. Tym bardziej że o względy Ankary zabiega cała niemal Europa borykająca się z falą uchodźców, starając się przekonać Turcję do uszczelnienia granic z Grecją będącą pierwszym etapem szlaku bałkańskiego. Po zamachach w Paryżu rola Turcji w tej sprawie wydaje się jeszcze znaczniejsza.
W Ankarze uznano, że jest to doskonały moment do zamanifestowania swego sprzeciwu wobec działań Rosji w Syrii zmierzających do umocnienia pozycji prezydenta Baszara Asada. Zwłaszcza że trwają przygotowania do zapowiedzianych na początek przyszłego roku rozmów w sprawie Syrii z udziałem Rosji i USA. Turcja ma w Syrii własne interesy i własnych wrogów w postaci zarówno Baszara Asada, jak i PKK, czyli ugrupowania Kurdów, oraz dżihadystów z Państwa Islamskiego.
– Absolutnie nie do przyjęcia była dla tureckiego rządu taktyka Rosji obliczona na osłabienie Turkmenów po syryjskiej stronie granicy – tłumaczy „Rz" prof. Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule. Turkmenowie walczący kiedy trzeba z siłami Asada stanowią także w tym rejonie przeciwwagę dla Kurdów, których wzrostu znaczenia w wyniku wojny w Syrii Turcja obawia się najbardziej.