Jest to kolejny etap przejmowania przez PiS kontroli nad służbami. Wcześniej w Sejmie partia ta ograniczyła liczbę członków speckomisji, usuwając z niej PSL. Zmieniła też zasadę, że rotacyjnie kierują nią kolejni posłowie, co gwarantowało, że na jej czele stali regularnie przedstawiciele opozycji. A ponieważ szef speckomisji automatycznie wchodzi do Kolegium ds. Służb Specjalnych (kierowany przez premiera organ wytyczający kierunki pracy służb), dla opozycji stanowiło to szansę realnego wglądu w prace specsłużb podległych rządowi. W tej chwili całe kolegium będzie się składać z przedstawicieli PiS.
Dlatego też opozycja bije na alarm. – Jednoczesne odwołanie wszystkich generałów to nocny zamach na służby – uważa Biernacki, który jest dziś reprezentantem PO w speckomisji. W proteście przeciw działaniom PiS wyszedł z posiedzenia.
Jego zdaniem sytuacja jest niebezpieczna dla państwa, bo pojawiły się zagrożenia terrorystyczne. – Zmiana powinna się odbywać w sposób cywilizowany, z dbaniem o dobro państwa: z przekazywaniem wiedzy, informacji, kompetencji. To nie miało miejsca – twierdzi.
To, że PiS bardzo szybko przejmie kontrolę nad służbami, było pewne. Robiła tak każda kolejna władza. Tyle że partia Jarosława Kaczyńskiego robi to w atmosferze oskarżeń pod adresem odchodzących generałów. Najostrzej zaatakował ich szef MSZ Witold Waszczykowski. – Każda minuta funkcjonowania tych osób była większym zagrożeniem niż to zagrożenie, które płynie spoza Polski – powiedział w TVN24. – Przez lata ABW bardziej zachowywała się jak policja polityczna niż jako instytucja, która miała chronić interesy Polski.
Waszczykowski ma swoje porachunki z ABW. Za czasów poprzedniego szefa gen. Krzysztofa Bondaryka był bowiem inwigilowany jako urzędnik Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Bondaryk podejrzewał, że Waszczykowski przekazywał mediom niejawne informacje pochodzące z dokumentów ABW. Chodziło m.in. o raport dotyczący okoliczności ostrzelania prezydenta podczas wizyty w Gruzji w 2008 r.
Ale ten rachunek krzywd ma dwie strony. Za czasów rządów PiS Marek Biernacki był jednym z celów operacji specjalnej CBA. W 2007 r. służba ta – kierowana wówczas przez Mariusza Kamińskiego – zastawiła na niego sidła, tropiąc posłankę PO Beatę Sawicką podejrzewaną o korupcję.