Decyzje o tym, które resorty zlikwidować, opóźniają ogłoszenie składu rządu – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Początkowo wydawało się, że wszystko rozstrzygnie się w piątek. W południe miał zebrać się Komitet Polityczny PiS, który zatwierdziłby kandydatów na ministrów. W czwartek rzeczniczka PiS Elżbieta Witek poinformowała, że to mało prawdopodobne.
– Mówiłam, że posiedzenie odbędzie się, jeżeli nie będzie przeszkód technicznych. Już widzimy, że jest spotkanie z szefem MSZ Ukrainy i zaproszenie ambasady brytyjskiej na Jamesa Bonda. Pozwólmy konsultacjom dobiec końca – przekonywała dziennikarzy.
Co z resortem skarbu?
Witek mówiła o obowiązkach przyszłej premier Beaty Szydło, ale to nie one są – wedle naszych informacji – przeszkodą w zwołaniu posiedzenia. Wciąż nie wiadomo bowiem, jak będzie wyglądał kształt gabinetu. PiS zapowiedział powstanie kilku resortów. Ich kompetencje miałyby zostać wchłonięte. Ale w ostatnich dniach na prawicy słychać o nowej koncepcji: tak zbudować rząd, by zadowolić interesy wszystkich grup w partii. – To oznacza, że każdy będzie musiał coś dostać i stworzymy nowe resorty, a żadnego nie zlikwidujemy – mówi nam polityk jednego z mniejszych ugrupowań współpracujących z PiS.
Z naszych informacji wynika, że nie jest to przesądzone. Przyczyną błędnych spekulacji są bowiem pochopne wnioski z wizyt kandydatów, którzy pojawiają się w siedzibie partii w Warszawie.
We wtorek z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i kandydatką na premiera rozmawiali m.in. prof. Piotr Gliński, Mariusz Błaszczak, Mariusz Kamiński, szef Polski Razem Jarosław Gowin i Antoni Macierewicz. W środę gościli lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, Dawid Jackiewicz, Elżbieta Rafalska, Krzysztof Jurgiel, Zbigniew Kuźmiuk, Krzysztof Tchórzewski, Witold Waszczykowski i Piotr Naimski. W czwartek zaś w PiS ponownie pojawił się Jackiewicz, a także Elżbieta Witek, Andrzej Adamczyk, Konstanty Radziwiłł i Henryk Kowalczyk.