Koalicja topi ważne ustawy

Dwa fundamentalne projekty padły ofiarą rozgrywek między Platformą Obywatelską a PSL.

Aktualizacja: 02.10.2015 10:47 Publikacja: 01.10.2015 21:21

Według ludowców partia Ewy Kopacz nie chciała, by za ojca korzystnych dla wyborców ustaw uchodził sz

Według ludowców partia Ewy Kopacz nie chciała, by za ojca korzystnych dla wyborców ustaw uchodził szef PSL Janusz Piechociński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Na niespełna miesiąc przed wyborami można już powiedzieć, że rząd nie zrealizuje kilku kluczowych zapowiedzi. Na pewno nie zostanie uchwalone nowe prawo o działalności gospodarczej – konstytucja dla prowadzących biznes.

Zapowiedź jego przyjęcia znalazła się rok temu w exposé premier Ewy Kopacz. Założenia do projektu rząd przyjął 12 maja 2015 r. Resort gospodarki obiecywał w komunikacie: „jak największa liczba spraw powinna być rozstrzygana przez organ I instancji, co zaoszczędzi czas i zmniejszy koszty. Służy temu m.in. propozycja mediacji, informowanie o niespełnionych przez wnioskodawcę przesłankach czy zaproponowane zasady przyjaznej interpretacji przepisów i domniemania uczciwości przedsiębiorcy".

Ustawa trafiła do Sejmu na początku sierpnia i wedle oficjalnego wykazu prac od 11 września tkwi w Komisji Gospodarki. Ponieważ do wyborów Sejm zbierze się jeszcze tylko raz, projekt wraz z końcem kadencji trafi do kosza.

Powodem były, jak się dowiaduje „Rzeczpospolita", tarcia w koalicji. – Platformie nie zależało na tym, żeby te przepisy weszły w życie – zarzuca swym partnerom koalicyjnym wysokiej rangi polityk PSL. – Obawiali się, że za ojca sukcesu zostanie uznany Janusz Piechociński jako minister gospodarki. Sądzili, że w takiej sytuacji część wyborców prowadzących drobne biznesy poprze PSL.

Faktem jest, że PO nie wykazała się determinacją do uchwalenia tego projektu w kończącej się kadencji.

Drugim ważnym projektem, który trafi do kosza z powodu rozgrywek w koalicji, jest ustawa o pomocy frankowiczom, solennie obiecywana przez Ewę Kopacz od początku roku.

Pierwotnie także ta ustawa miała powstać w resorcie gospodarki Piechocińskiego. Ponieważ nie udało się dogadać z koalicjantem, PO na początku lipca zgłosiła własny projekt obciążający kosztami przewalutowania po równo bank i klienta.

Problem polega na tym, że i tego projektu nie uzgodniono z PSL. Podczas prac w Sejmie ludowcy wraz z opozycją zagłosowali za tym, aby koszty przewalutowania poniosły głównie banki.

Nie chcąc ryzykować – bo poprawioną w Senacie ustawę ludowcy wraz z opozycją mogli ponownie zmienić w Sejmie – PO naprędce przygotowała kolejny projekt: ustawę o funduszu wsparcia dla kredytobiorców. Choć poparły ją wszystkie partie w Sejmie i akceptuje ją właśnie Senat, to nie rozwiązuje ona podstawowego problemu kredytobiorców frankowych – ryzyka kursowego. Nie zakłada bowiem przewalutowania, lecz tylko doraźną pomoc finansową – 1,5 tys. zł maksymalnie przez 18 miesięcy otrzymywaliby kredytobiorcy, którzy wpadli w tarapaty. Musieliby te pieniądze zacząć zwracać po dwóch latach.

W tej sytuacji projekt ustawy frankowej w tej kadencji nie zostanie uchwalony, choć wbrew buńczucznym wypowiedziom swych działaczy PSL było gotowe poprzeć rozwiązania PO. Ludowcy mają bowiem własne interesy, gdzie oczekują ustępstw od Platformy.

Ponieważ w oczy zagląda im widmo klęski w wyborach parlamentarnych, chcą na dziesięć dni przed wyborami zacząć wypłaty „zaliczek" dla rolników na konto przyszłych dopłat bezpośrednich. Oficjalnie projekt ów, pilotowany przez ministra rolnictwa Marka Sawickiego, ma ulżyć wsi, która straciła na długotrwałej suszy. Nieoficjalnie – takie zaliczki, wypłacane po raz pierwszy w historii, mają skłonić rolników do poparcia PSL, a nie PiS.

Sawicki stara się też uzyskać od szefa resortu finansów Mateusza Szczurka zwiększenie puli środków na rekompensaty związane z suszą. Rząd przeznaczył na to 450 mln zł, ale trwa liczenie podań od rolników i może się okazać, że ludowcy zażyczą sobie więcej pieniędzy. Wypłaty także miałyby ruszyć przed wyborami.

Czy PO pójdzie na rękę PSL? Choć obie partie toczą podjazdowe wojny związane z konkretnymi projektami ustaw, to w jednej kwestii są zgodne – przed wyborami rozdają pieniądze grupom swych potencjalnych wyborców. Z tego powodu skierowany właśnie do Sejmu projekt budżetu na 2016 r. ma tak duży deficyt – 54,6 mld zł.

Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej
Polityka
Marcin Mastalerek: Premier Tusk powinien się uczyć od prezydenta Dudy