Wnioski o postawienie Ziobry - a także b. premiera, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego - przed TS złożył w 2012 r. klub PO. Ziobrze zarzuca się naruszenie konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej. W uzasadnieniach wniosków jest też mowa o działaniach nakierowanych na "walkę z układem"; PO powoływała się m.in. na materiały dowodowe dwóch komisji śledczych: ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków.

Zdaniem Kidawy-Błońskiej wniosek w sprawie Ziobry to ostrzeżenie. - Wiele rzeczy nie powinno mieć miejsca, pewne działania nie powinny mieć miejsca, bo one zdecydowanie wykraczały poza polskie prawo i nawet czasami naruszały konstytucję - powiedziała Marszałek Sejmu w TVN24.

- Chciałabym, żeby pan Ziobro stanął przed Trybunałem i wyjaśnione zostały pewne rzeczy, które przez wiele lat bulwersowały opinię publiczną - dodała.

Marszałek Sejmu odrzuciła opinię, że obecna sytuacja robi z byłego prokuratora generalnego "męczennika". - Trybunał to nie jest odwet. To jest sprawdzenie, czy nie została naruszona konstytucja. Każdy polityk powinien mieć w głowie to, kiedyś łamiąc prawo czy wykraczając poza prawo, prowadząc politykę, może się z czymś takim spotkać - powiedziała.

Decyzja o postawieniu członka Rady Ministrów przed Trybunałem Stanu zapada jeśli zagłosuje za nią co najmniej trzy piąte (276) posłów. Posłowie zdecydują najpierw jednak, czy zwrócić wniosek ponownie do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, a jeśli w tym głosowaniu nie będzie większości - zagłosują nad samym wnioskiem.