Głównymi zaproszonymi gośćmi będą przedstawiciele Nacjonalistycznego Ruchu Teksasu oraz ugrupowań z Hawajów i Portoryko (terytorium stowarzyszonego z USA); wszyscy dążą do oderwania się od USA. – Nie można mówić, by Rosja prowadziła politykę kolonialną, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych – powiedział „Rz" organizator konferencji Aleksandr Ionow.
Poza organizacjami z Ameryki Północnej do Moskwy przyjadą przedstawiciele Katalonii, północnoirlandzkiego Sinn Feinu, który dąży do oderwania się od Wielkiej Brytanii, czy Sahary Zachodniej (terytorium próbujące oderwać się od Maroka). Początkowo zapowiadano również przybycie „przedstawicieli Wenecji", prawdopodobnie z jakiejś organizacji domagającej się odtworzenia dawnej Republiki Weneckiej. – Wasze (europejskie) służby specjalne ze wszelkich sił próbują przeszkadzać w przyjazdach (do Moskwy), dlatego do ostatniej chwili nie podajemy, kogo zaprosiliśmy – stwierdził Ionow.
Najliczniejsze delegacje separatystów przyjadą jednak z Ługańska i Doniecka – „narodów Noworosji".
Organizatorem zjazdu jest Antyglobalistyczny Ruch Rosji, który otrzymał na niego pieniądze w postaci „prezydenckich grantów", czyli dotacji Kremla dla rosyjskich organizacji społecznych. Prezydenckie pieniądze dostali poprzez Narodowy Fundusz Dobroczynności, który wcześniej nazywał się Narodowy Fundusz Wojskowy, a założony został przez Władimira Putina. Na jego czele stoi były szef wydziału kontrwywiadu wojskowego FSB generał Władimir Nosow – rosyjska armia nie ma własnego kontrwywiadu, podporządkowany on jest cywilnej FSB.
Gospodarze opłacają gościom przylot i pobyt w dość drogim President Hotelu w centrum Moskwy.