– Gdyby Polska miała takiego prezydenta jak Putin, byłaby potęgą. Potrzebujemy silnej ręki – mówi Konrad Niewolski.
Na początku XXI wieku wyreżyserował m.in. „Symetrię", „Palimpsest" i „Job, czyli ostatnią szarą komórkę". Obsadzał takich aktorów jak Andrzej Chyra i Borys Szyc, jednak dziewięć lat temu wycofał się z działalności artystycznej i zajął biznesem. Właśnie wraca jako polityk. Zarejestrował w sądzie partię Legion Patriotów.
Niewolski mówi, że politykę traktuje poważnie. – Postanowiłem, że coś trzeba zmienić w Polsce, gdy pewnego dnia zauważyłem starszych ludzi, liczących bilon w aptece – wyjaśnia. Dlatego jego partia głosi hasła socjalne. Opowiada się za walką z międzynarodowymi korporacjami, zniesieniem barier awansu społecznego i obniżeniem podatku dochodowego.
Jednak przede wszystkim Legion Patriotów wyraźnie akcentuje swoją prorosyjskość. – Powinniśmy trzymać ze Słowianami, a nie być pieskiem do szczekania na Rosję – podkreśla Niewolski.
To nie pierwsze prorosyjskie ugrupowanie, które powstało w Polsce po wybuchu kryzysu ukraińskiego. W lutym odbył się kongres założycielski partii Zmiana, na której czele stoi Mateusz Piskorski, były bliski współpracownik Andrzeja Leppera. Zmiana podpisała porozumienia z istniejącymi już ugrupowaniami głoszącymi prorosyjski kurs: Polską Lewicą, Samoobroną i Partią Regionów.
– Cieszę się, że żyję w kraju, w którym inicjatywy prorosyjskie mają charakter marginalny. W państwach takich jak Francja czy Niemcy prokremlowska jest duża część politycznego głównego nurtu – zauważa Ryszard Czarnecki z PiS, wiceszef Parlamentu Europejskiego specjalizujący się w tematyce wschodniej.
Nie ukrywa jednak, że nawet takie inicjatywy są problematyczne, bo wykorzystuje je rosyjska propaganda. – Są jej potrzebne, by pokazać, że nawet w Polsce są ugrupowania opowiadające się za Rosją. Oczywiście prokremlowskie media nie dodają, że to partie spoza parlamentu – mówi Czarnecki.