Dwujęzyczne nazwy ulic, możliwość kontaktowania się po śląsku z urzędnikami i wprowadzenie śląskiej mowy do szkół to postulaty, które od lat głosi kontrowersyjne stowarzyszenie Ruch Autonomii Śląska. Zostaną zrealizowane, jeśli Sejm przyjmie obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisy zbierał m.in. właśnie RAŚ.
Prawdopodobieństwo jest coraz większe. W ubiegłym tygodniu sejmowa podkomisja przyjęła projekt, a jej szefowa Danuta Pietraszewska z PO mówi, że podobne rozstrzygnięcie może zapaść w głosowaniu na sali obrad.
Co to za projekt? Jego inicjatorem jest Rada Górnośląska zrzeszająca 11 organizacji i stowarzyszeń, w tym RAŚ. Do Sejmu wpłynął latem ubiegłego roku, a wcześniej zebrano pod nim 140 tys. podpisów.
– Zbiórka trwała tylko na Górnym Śląsku. Liczba podpisów odpowiada więc ponad milionowi w przypadku inicjatyw obywatelskich realizowanych w całym kraju – podkreśla Jacek Tomaszewski, pełnomocnik komitetu inicjatywy i działacz RAŚ.
Projekt zakłada drobną zmianę polegającą na dopisaniu Ślązaków do listy mniejszości etnicznych. Ta z pozoru błaha nowelizacja miałaby dla regionu wielkie konsekwencje.