"Odchodząc w grudniu 2014 r. z Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość uczyniłem tak w poczuciu najwyższej odpowiedzialności za środowisko polityczne z którym od początku byłem związany. Nie chciałem, aby jakiekolwiek moje problemy kładły się nawet najdrobniejszym cieniem i były wykorzystywane w walce politycznej już nie ze mną, ale z innymi osobami bliski moim przekonaniom" - napisał Girzyński na swojej stronie internetowej.

"Wybory parlamentarne, a zwłaszcza walka polityczna jaka jest ich nieodzownym elementem rządzi się swoimi prawami. Nie ja to wymyśliłem i choćbym się bardzo starał nie jestem w stanie tego zmienić. Nie chcę wiec, aby moja osoba i najdrobniejszy nawet pretekst były w tej walce wykorzystywane" - dodał uzasadniając decyzję o rezygnacji ze startu w wyborach.

Girzyński odszedł z klubu PiS po tym jak "Newsweek" ujawnił, że poseł wziął udział w posiedzeniu komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Paryżu i wyjazd ten rozliczył jako samochodowy, chociaż do Paryża dotarł samolotem. Takie postępowanie jest naruszeniem prawa z powodu poświadczenia nieprawdy w sejmowych dokumentach. Poseł podkreślił, że nie ma sobie niczego do zarzucenia jeśli chodzi o pracę na forum Rady Europy - mimo to zrezygnował z członkostwa w klubie PiS, aby nie obciążać swojej partii niejasnością wobec całej sprawy.