Rz: Minęło trochę czasu, od kiedy napisał pan „Psychologię jako religię". Iście religijny kult psychologii skutkował – jak to pan nazwał – „selfizmem". Termin ten odnosi się do sytuacji, w której wysokie poczucie wartości i dążenie do samorealizacji są w życiu człowieka wszystkim. Jaka jest istota tego zjawiska?
W centrum tej religii, tego kultu, jako źródło wszystkich wartości znajduje się „ja", które definiuje otaczającą nas rzeczywistość. To zresztą odwieczna pokusa człowieka, od czasów Adama i Ewy. Ale tak szczególne nagromadzenie narcyzmu jest dominującą cechą, a właściwie dominującą słabością współczesnego zsekularyzowanego nowoczesnego Zachodu.