Platforma Obywatelska nie do poznania

Walka o przywództwo w PO odsłania nowy podział sił w partii.

Aktualizacja: 30.11.2015 18:31 Publikacja: 29.11.2015 20:00

Tomasz Siemoniak i Grzegorz Schetyna

Tomasz Siemoniak i Grzegorz Schetyna

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Pojedynek Grzegorza Schetyny i Tomasza Siemoniaka o fotel przewodniczącego PO to początek nowej ery w ugrupowaniu, które właśnie oddało władzę w kraju, ale nadal wraz z PSL rządzi w większości sejmików wojewódzkich. W zakładanej półtorej dekady temu PO nie funkcjonują już frakcje, które rywalizowały o wpływy w czasach Donalda Tuska.

Jeszcze rok temu, po odejściu tego ostatniego na wysokie stanowisko do Brukseli, Ewa Kopacz rozdzielała stanowiska w rządzie między ludzi Schetyny i tzw. spółdzielnię, której szefowali Cezary Grabarczyk i Andrzej Biernat. Do tej ostatniej zaliczano też m.in. Ireneusza Rasia i Tomasza Lenza.

Zwalczająca schetynowców spółdzielnia była też dla Tuska gwarantem, że pod jego nieobecność były marszałek Sejmu nie odbuduje swej pozycji.

Frakcja Grabarczyka, najmocniej wspierająca byłą premier, uległa jednak rozpadowi. Choć sam Grabarczyk oficjalnie popierał Kopacz, a dziś bliżej mu do Siemoniaka, to jego dotychczasowi towarzysze poparli Schetynę.

– Nie da się ukryć, że Grzegorz Schetyna ma znacznie większe doświadczenie w zarządzaniu strukturami Platformy. Nie da się też ukryć, że gdy pełnił funkcję sekretarza generalnego, partia działała naprawdę bardzo sprawnie. To był najlepszy okres dla PO – przekonywał kilka dni temu Lenz, a Raś wystąpił u boku Schetyny, gdy ten oficjalnie ogłaszał swój start w wyborach na szefa PO.

Skąd ta zmiana? W partii, zwłaszcza wśród terenowych działaczy, od miesięcy rosła frustracja i niezadowolenie z drogi, którą obrała Platforma. – Przede wszystkim postępujący skręt w lewo. Nie do takiej partii się zapisywaliśmy i nie takiej, jak pokazały wyniki, chcą wyborcy – mówi nam jeden z nich.

Inny przyznaje, że za liczne wpadki Kopacz po prostu było mu wstyd. Starsi działacze nie mogli się także pogodzić z zaskakującymi transferami. Sprzeciw wzbudzał zwłaszcza Michał Kamiński, dawniej polityk PiS, który stał się jednym z najbliższych współpracowników Kopacz i jednym z głównych winnych porażki. – Śmialiśmy się nawet, że jest nadpremierem, bo w KPRM zajmował pokój nad pokojem Ewy i tej samej wielkości – przyznaje konserwatywny poseł PO. – Ale to śmiech przez łzy. Wszyscy pamiętamy jego ataki na Platformę.

Jak słyszymy w partii, to lokalni działacze wymusili na baronach z dawnej spółdzielni zmianę frontu. – Niedługo wybory w regionach. Jeśli chcieli myśleć o reelekcji, nie mieli wyjścia – przyznaje nam osoba znająca kulisy sprawy.

Rewolucja w wewnętrznej układance doprowadziła wcześniej do porażki Ewy Kopacz w wyborach na szefa klubu. Wybór Sławomira Neumanna był dla byłej premier i jej zwolenników szokiem. Choć pomorski baron mówił publicznie, że jest pewny zwycięstwa, stronnicy Ewy Kopacz byli przekonani, że to blef. – Liczyliśmy szable. Okazało się, że niedokładnie – mówi nam jeden z nich.

Neumann swoich zwolenników oszacował praktycznie bezbłędnie. – Dostaliśmy nawet dwa głosy więcej, niż sądziliśmy. To pewnie ci, których zniesmaczyło pożegnalne przemówienie Ewy, gdy składała dymisję (Kopacz ostro zaatakowała wtedy PiS – red.) – mówi nam poseł popierający nowego szefa klubu.

Ta porażka w praktyce zakończyła przygodę byłej premier na szczytach partyjnej władzy. Kopacz dzień później przegrała również głosowanie dotyczące kalendarza wewnętrznych wyborów na szefa PO i zrezygnowała z ubiegania się o to stanowisko. I właśnie dlatego zamiast niej w walkę ze Schetyną zaangażował się wspierany przez byłą premier Siemoniak, wskazywany jako kandydat Tuska.

– Dziś tak naprawdę są dwa stronnictwa. Albo przeciw Schetynie, albo przeciw Tuskowi – twierdzi jeden działaczy PO. Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że Tusk wciąż próbuje pociągać za sznurki w swojej dawnej partii. – Ale jego wpływy są coraz słabsze. Nie tak łatwo kierować partią z Brukseli – mówi nam zwolennik Schetyny.

Pojedynek Grzegorza Schetyny i Tomasza Siemoniaka o fotel przewodniczącego PO to początek nowej ery w ugrupowaniu, które właśnie oddało władzę w kraju, ale nadal wraz z PSL rządzi w większości sejmików wojewódzkich. W zakładanej półtorej dekady temu PO nie funkcjonują już frakcje, które rywalizowały o wpływy w czasach Donalda Tuska.

Jeszcze rok temu, po odejściu tego ostatniego na wysokie stanowisko do Brukseli, Ewa Kopacz rozdzielała stanowiska w rządzie między ludzi Schetyny i tzw. spółdzielnię, której szefowali Cezary Grabarczyk i Andrzej Biernat. Do tej ostatniej zaliczano też m.in. Ireneusza Rasia i Tomasza Lenza.

Zwalczająca schetynowców spółdzielnia była też dla Tuska gwarantem, że pod jego nieobecność były marszałek Sejmu nie odbuduje swej pozycji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej