Lewandowski: Dzisiaj to nas się boją

Robert Lewandowski | Gwiazdor Bayernu o swoim klubie, reprezentacji Polski i rozmowach z niemieckimi policjantami.

Aktualizacja: 26.11.2015 15:58 Publikacja: 25.11.2015 17:45

Robert Lewandowski

Robert Lewandowski

Foto: AFP

Rz: Czy kupił pan już mieszkanie lub dom w Monachium?

Robert Lewandowski: Jeśli chce mnie pan spytać, czy dobrze się tutaj czuję, odpowiem: tak, bardzo dobrze, i mam tutaj dom. Jeśli następne pytanie będzie brzmiało: czy zamienię Monachium na Madryt, nie odpowiem. Proszę spytać moich menedżerów. W każdym sezonie dostaję oferty z różnych klubów. O niektórych nawet nie wiem. Mam swoje plany i realizuję je od kilku lat. Najpierw w tych planach była Borussia, teraz jest Bayern. Życie piłkarza jest jednak krótkie, zmiany klubów, dokonywane w odpowiednim momencie, pozwalają się rozwinąć. Jakkolwiek by patrzeć, ja się właśnie rozwijam w czołowym klubie świata. A czy Bayern będzie moim ostatnim klubem w karierze? Tego nie wiem.

Czyli kibice Realu mogą na razie o panu zapomnieć?

W ogóle o tym nie myślę. Koncentruję się na meczach w Bayernie i reprezentacji Polski. W tym roku nieźle nam wszystkim wychodziło, więc nie mam powodów do zmartwień.

Chyba wprost przeciwnie. To był jeden z najlepszych sezonów w pańskiej karierze.

To prawda. Oceniam go podobnie. Ale patrzę na to nie jak kibic liczący moje bramki i zwycięstwa, tylko zawodnik wypełniający plan. To, że coraz lepiej czuję się w Bayernie, zawdzięczam między innymi trenerowi Guardioli, który zwraca mi uwagę na inne elementy niż trener Klopp w Borussii. On był dobry jako opiekun w pierwszym klubie na Zachodzie, który w porównaniu z Lechem był innym światem. Między Dortmundem a Monachium nie ma takiej różnicy jak między Poznaniem a Dortmundem. Poza tym na treningu Bayernu wszystko robi się na 100 procent, a nie na 50. Jeśli będziesz grał na 50 procent na treningu w dziadka, to już przy tym zostaniesz. Czasami w Polsce słyszałem, żebym nie strzelał za dużo na treningu, bo się wystrzelam i nie trafię w meczu. Tutaj nie. Masz sytuację, to musisz ją wykorzystać. Jestem innym człowiekiem niż kilka lat temu. A świadomość, że gram w jednym z najlepszych klubów świata, dodaje mi pewności na wszystkich stadionach.

Czy to dotyczy również gry w reprezentacji? Co się stało, że teraz gra ona wreszcie na miarę oczekiwań kibiców?

Wszyscy reprezentanci są lepsi niż kilka lat temu. Mamy więcej doświadczeń, jesteśmy otrzaskani w dobrych ligach krajowych. Mamy też poczucie wartości, które pozwala nam podchodzić do każdego przeciwnika z szacunkiem, ale bez strachu, tremy i kompleksów. To raczej nas się boją.

Ale zmienił się też sposób gry. Przestał pan być samotnym myśliwym, który musi piłkę zdobyć, wygrać walkę z co najmniej dwoma obrońcami i strzelić na bramkę...

To prawda. Dzisiaj, kiedy reprezentacja atakuje, czasami w polu karnym jest czterech–pięciu zawodników. To bardzo pomaga. Poza tym potrafiliśmy się ze sobą dogadać. Trenerzy już wiedzą, że im więcej zakazów, tym gorsza gra. Mamy swobodę na boisku i poza nim. Jesteśmy profesjonalistami, trzeba nam zaufać.

Czym jest dla pana opaska kapitana reprezentacji?

Bardzo dużo zmieniła. Czuję się odpowiedzialny za drużynę i każdego jej piłkarza. Oczywiście nie chodzi mi o coś takiego, co wydarzyło się po meczu z Irlandią, kiedy wywalczyliśmy awans na Euro. Wtedy na Stadionie Narodowym ktoś dał mi mikrofon do ręki i musiałem przemawiać do 60 tysięcy kibiców. Nie miałem wyjścia i było to bardzo przyjemne. Mam na myśli co innego. Jeszcze nie tak dawno, kiedy trener mówił mi, że mam pójść na konferencję prasową, czułem się wyróżniony i bardzo to przeżywałem. Teraz też chodzę, ale staram się, żeby robił to każdy zawodnik. Chodzi o to, żeby koledzy młodsi lub z mniejszych klubów nie czuli się gorzej od innych. Bo kadra to nie tylko Lewandowski, Krychowiak, Milik, bramkarze, każdy z dobrego klubu na Zachodzie, tylko wszyscy. Jesteśmy zespoleni i o to chodzi.

Czy taka zespolona Polska ma szanse na Euro?

Oczywiście, że ma. Zwycięstwa w eliminacjach zbudowały reprezentację. Ale to jest turniej. Dużo będzie zależało od szczęścia, formy danego dnia. Nie lubię analizować szans, myśleć, która reprezentacja bardziej nam pasuje, a która nie. Te wszystkie grupy śmierci na mnie nie działają. Wiadomo, że mecze z reprezentacjami z pierwszego i drugiego koszyka będą bardzo ciężkie. Ale żeby na takim turnieju coś osiągnąć, trzeba wygrać z każdym. Nie myślę o tym, z jakiego on jest koszyka, tylko o tym, że to jest przeciwnik, którego muszę pokonać.

Jest pan nominowany do Złotej Piłki, nagrody dla najlepszego piłkarza świata. Tylko Kazimierz Deyna i Zbigniew Boniek byli w pierwszej trójce tej klasyfikacji. Deyna nie mógł wygrać z Johanem Cruyffem i Franzem Beckenbauerem. Boniek – z królem strzelców mundialu Paolo Rossim. Pan ma pecha, bo Leo Messi i Cristiano Ronaldo wciąż grają.

Nie mam z tym problemu. Pewnie, że chciałbym wygrać, ale to nie ja decyduję. Jako kapitan reprezentacji głosowałem na Manuela Neuera, Thomasa Muellera i Arturo Vidala.

A kiedy wychodzi pan na boisko przeciw Messiemu i Cristiano Ronaldo, to jak pan na nich patrzy? Robią coś, czego pan nie jest w stanie zrobić?

Nie. Zastanawiam się, czy oni potrafią zrobić na boisku to co ja. Kiedy byłem na początku drogi, moim ulubieńcem był Thierry Henry. Ostatnio po meczu prosił mnie o koszulkę. To co, mam uznać, że już jestem najlepszy? Oczywiście, że nie. Jestem tylko świadomy swojej wartości.

O ile nam wiadomo, 12 dziennikarzy z Polski, którzy przyjechali do Monachium na zaproszenie Bayernu, to pierwsza tego rodzaju zagraniczna grupa...

Pierwsza lub druga. Bayern zwykle tego nie robi. Odbieram to również jako gest wobec mnie. Bez patosu, ale jestem dumny z faktu, że kibice znają moją narodowość. Widzę, że w ciągu kilku ostatnich lat wizerunek Polaka w Niemczech, także dzięki piłkarzom, bardzo się zmienił...

Dziesięć lat temu, kiedy policja zatrzymała grającego w Dortmundzie Euzebiusza Smolarka, spytała, komu ukradł porsche, którym jechał...

Ja nie mam takich problemów. Już kiedy graliśmy w Borussii z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, kibice dobrze wiedzieli, skąd pochodzimy. O mnie czasami jeszcze się mówi „chłopak z Polski". Prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge powiedział, że chętnie zainteresuje się każdym młodym Polakiem, jeśli będzie miał talent. Czasami ludzie, z którymi rozmawiam, a policjanci są wśród nich, chcąc mi sprawić przyjemność, wtrącają do rozmowy polskie słowa. Na Allianz Arena, kiedy strzelę bramkę, spiker głośno wykrzykuje moje imię, a kibice nazwisko. Jako chłopak chciałem grać na Zachodzie. Nie miałem jednego ulubionego klubu. Chciałem grać, nie myśląc o tym, ile zarobię. Myślę, że to jest właściwa kolejność. Dziś gram w czołowym klubie, dobrze zarabiam, praca jest moim hobby. Czego więcej trzeba?

Złotej Piłki, dobrego wyniku na Euro i zdrowia.

Chyba tylko tego.

— rozmawiał w Monachium Stefan Szczepłek

Rz: Czy kupił pan już mieszkanie lub dom w Monachium?

Robert Lewandowski: Jeśli chce mnie pan spytać, czy dobrze się tutaj czuję, odpowiem: tak, bardzo dobrze, i mam tutaj dom. Jeśli następne pytanie będzie brzmiało: czy zamienię Monachium na Madryt, nie odpowiem. Proszę spytać moich menedżerów. W każdym sezonie dostaję oferty z różnych klubów. O niektórych nawet nie wiem. Mam swoje plany i realizuję je od kilku lat. Najpierw w tych planach była Borussia, teraz jest Bayern. Życie piłkarza jest jednak krótkie, zmiany klubów, dokonywane w odpowiednim momencie, pozwalają się rozwinąć. Jakkolwiek by patrzeć, ja się właśnie rozwijam w czołowym klubie świata. A czy Bayern będzie moim ostatnim klubem w karierze? Tego nie wiem.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Euro 2024. Wiemy, gdzie i kiedy reprezentacja Polski zagra przed turniejem
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani