Stefan Szczepłek z Londynu
Tym razem na sprawdzian przyjechało 18 chłopców urodzonych w latach 2002 i 2003. Bartosz Zynek z akademii Queen's Park Rangers (jego ojciec grał w Zagłębiu Lubin), Marcelin Marciniak ze szkółki Arsenalu, Kacper Kmita z Northampton (ojciec zapisał go też do SMS w Łodzi), Hubert Nowacki z Oldham, najmłodszy, 11-letni Kacper Brzozowiec z Cambridge. Dwaj dotarli aż z Hiszpanii: Jakub Niezgoda z Casteldeffences niedaleko Barcelony i Manuel Witkowski z Levante. Widzieli się pierwszy raz w życiu, niewiele o sobie wiedzieli, więc nic dziwnego, że przegrali z drużyną akademii Queen's Park Rangers 2:6. Anglicy przeważali pod względem zgrania i fizycznie – ich czarnoskóry środkowy napastnik miał około 190 cm wzrostu i nie wyglądał na 12-latka. W dodatku czterech piłkarzy w ich drużynie było o dwa lata starszych od pozostałych. W tym wieku to spora przewaga. Mecz toczył się w strugach deszczu. Przestało padać, kiedy sędzia zagwizdał po raz ostatni. Jak w angielskim dowcipie.
Wszyscy są synami Polaków, którzy kilkanaście lub kilka lat temu wyjechali na Wyspy Brytyjskie w poszukiwaniu pracy. Ale w notesie koordynatora skautów PZPN na Wyspach Brytyjskich Dawida Ambrożego jest i chłopiec, którego dziadek walczył w bitwie o Anglię. Większość urodziła się jeszcze w Polsce. Mieli po kilka lat, kiedy rodzice zabrali ich na Wyspy. Ambroży ma na liście około 50 nazwisk chłopców Polaków od 12 do 17 lat, zarejestrowanych w klubach. Sam jest niewiele starszy. Urodził się w 1991 roku w Atenach, bo tam rodzice wyjechali z Ostrowca Świętokrzyskiego. Miał cztery lata, kiedy poszedł na trening Olympiakosu, i siedem, kiedy po powrocie do Polski zaczął grać w szkółce KSZO. Po maturze wyjechał do Anglii. Mieszka w Southampton. W jaki sposób odnajduje polskich piłkarzy w angielskich klubach?
Każdy chce grać jak Żuk
– Krótko śpię, żeby nie przespać swojego pociągu – mówi Ambroży. – Sprawdzam w internecie polskie nazwiska, a w ciągu roku wypracowałem już sobie kontakty z analitykami klubowymi w całej Anglii. Jeśli gdzieś pojawi się młody Polak, natychmiast mnie o tym informują. Wtedy jadę na mecz lub trening, rozmawiam z nim i rodzicami. Dzięki temu udało się nam zebrać grupę chłopców, których mogli obejrzeć i ocenić także trenerzy z Polski.
Cel tych działań jest jeden. Jeśli za kilka lat któryś z młodych Polaków zacznie robić karierę, powinien grać dla Polski, a nie dla Anglii czy innej brytyjskiej reprezentacji. Prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest spore. Trener reprezentacji do lat 15 Bartłomiej Zalewski, który też oglądał mecz Polaków z QPR (w roli ambasadora działań PZPN występował wicemistrz olimpijski z Barcelony Dariusz Gęsior), wcześniej powołał do swojej reprezentacji Pawła Żuka. 24 i 26 listopada w Dublinie Polska U-15 rozegra dwa towarzyskie mecze z Irlandią i Żuk wystąpi w nich jako pierwszy reprezentant Polski z Wysp Brytyjskich.