Sami swoi Nawałki

W czwartek mecz ze Szkocją w Glasgow. Zwycięstwo może dać Polsce awans na Euro, dlatego selekcjoner nie ryzykuje.

Publikacja: 05.10.2015 20:25

Adam Nawałka i jego ludzie przed meczem z Niemcami we Frankfurcie. Teraz spotkali się w prawie takim

Adam Nawałka i jego ludzie przed meczem z Niemcami we Frankfurcie. Teraz spotkali się w prawie takim samym gronie

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Nie ma miejsca na eksperymenty, nie ma czasu na trenowanie. Do decydujących o awansie na mistrzostwa Europy meczów ze Szkocją i Irlandią reprezentanci Adama Nawałki przystąpią z marszu. Spotkanie w Glasgow już w czwartek, zgrupowanie rozpoczęło się wczoraj, ale piłkarze tylko się zjeżdżali. Jedyny trening zaplanowano we wtorek na Stadionie Narodowym.

W środę rano wylot do Szkocji, a wieczorem rozruch na stadionie Hampden Park. Eliminacyjny mecz będzie tak naprawdę sprawdzianem dwuletniej kadencji Adama Nawałki. Dlatego też przed decydującymi spotkaniami selekcjoner nie decydował się na zaproszenie do reprezentacji nikogo nowego.

W kadrze znaleźli się wszyscy ci, którzy do tej pory decydowali o jej obliczu i bez których ten zespół by nie istniał – ale to oczywiste. Znaleźli się jednak też gracze drugiego planu, którzy w normalnych warunkach mogliby zostać przez selekcjonera pominięci.

Sebastian Mila w ostatnich kolejkach ekstraklasy stracił miejsce w podstawowym składzie Lechii Gdańsk. W weekend, w wygranym 3:0 wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, nie pojawił się na boisku nawet na minutę.

Podobnie jak tydzień wcześniej przeciwko Zagłębiu Lubin. Mila, od kiedy wrócił z poprzedniego zgrupowania reprezentacji, z możliwych do rozegrania 360 minut w lidze na murawie spędził 20. Nawałka jednak wysłał do środkowego pomocnika powołanie. Zawodnik Lechii był zbyt ważną postacią w eliminacjach, by teraz miało go zabraknąć. Nawet jako talizmanu i dobrego ducha zespołu.

Powołany został też inny zawodnik z Gdańska – Sławomir Peszko, który w Lechii ostatnio wchodzi tylko z ławki, w dodatku jego występy pozostawiają wiele do życzenia. Peszko nie miał żadnej asysty, nie strzelił gola. Wszyscy, którzy spodziewali się, że skrzydłowy reprezentacji z miejsca stanie się gwiazdą ekstraklasy, mogą być więcej niż rozczarowani.

Nawałka jednak nie ma czasu na szukanie nowych rozwiązań. Selekcjoner to człowiek zasadniczy i do tej pory było jasne, że w jego drużynie miejsce mają wyłącznie zawodnicy regularnie grający w swoich klubach.

Najlepiej świadczy o tym chociażby przykład Mateusza Klicha, który skończył występy w reprezentacji z chwilą, gdy stracił miejsce w klubowej jedenastce Kaiserslautern. Jak jednak widać, nawet u Nawałki są wyjątki od reguły.

Piłkarze i trener podkreślają, że drużyna jest zgrana, a zawodnicy wiedzą, czego się od nich oczekuje.  – Nie przejmujemy się tym, że właściwie nie będzie czasu na treningi – mówi Arkadiusz Milik, który w niedzielę szlagierowy mecz Ajaxu z PSV Eindhoven (przegrany 1:2) rozpoczął na ławce.

Powodów do optymizmu Nawałka ma dużo – konkretnie 12. Tyle goli w 13 dni zdobył Robert Lewandowski, który osiągnął życiową formę. Najpierw pięć goli z Wolfsburgiem w lidze, następnie dwa przeciwko Mainz, hat trick w meczu Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeb i na deser kolejne dwa trafienia przeciwko swojemu byłemu klubowi – Borussii Dortmund w meczu na szczycie Bundesligi.

Lewandowski przez te niecałe dwa tygodnie stał się najbardziej medialnym zawodnikiem w Europie. Szczególnie wobec kontuzji Leo Messiego i słabszej formy Cristiano Ronaldo. Nagle wszedł w przestrzeń, która była zarezerwowana dla tych dwóch – wydawałoby się – nadludzi. Wystarczy zresztą powiedzieć, że w tym roku Polak zdobył w klubie 16 goli – tyle samo, ile Messi (6) i Ronaldo (10) razem wzięci.

We Florencji odradza się Jakub Błaszczykowski, co jest kolejnym powodem optymizmu Nawałki. Skrzydłowy z miejsca wskoczył we Włoszech do podstawowej jedenastki i już stał się idolem kibiców Fiorentiny. W nowych barwach strzelił już gola, miał asystę, a w ostatnim meczu ligowym z Atalantą to po faulu na nim podyktowany został rzut karny, rywal dostał zaś czerwoną kartkę.

Jedyna obawa selekcjonera jest taka, czy wyspiarze będą chcieli z nami grać w piłkę, czy jednak ich taktyka sprowadzać się będzie do walki wręcz. Już w pierwszym meczu ze Szkocją na Stadionie Narodowym Gordon Greer wyszedł na boisko z misją wyeliminowania Lewandowskiego za wszelką cenę.

Napastnik Bayernu, w przeciwieństwie do ochraniacza z kevlaru, wytrzymał jednak wślizg obrońcy Brighton. I chociaż Milik w imieniu drużyny zapewnia, że piłkarze są gotowi na podjęcie walki z rywalami, to trzeba mieć nadzieję, że walczący o być albo nie być Szkoci nie zmienią meczu w jatkę.

Nie ma miejsca na eksperymenty, nie ma czasu na trenowanie. Do decydujących o awansie na mistrzostwa Europy meczów ze Szkocją i Irlandią reprezentanci Adama Nawałki przystąpią z marszu. Spotkanie w Glasgow już w czwartek, zgrupowanie rozpoczęło się wczoraj, ale piłkarze tylko się zjeżdżali. Jedyny trening zaplanowano we wtorek na Stadionie Narodowym.

W środę rano wylot do Szkocji, a wieczorem rozruch na stadionie Hampden Park. Eliminacyjny mecz będzie tak naprawdę sprawdzianem dwuletniej kadencji Adama Nawałki. Dlatego też przed decydującymi spotkaniami selekcjoner nie decydował się na zaproszenie do reprezentacji nikogo nowego.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami