Platini: Trafiony, prawie zatopiony

Kolejny skandal na szczytach futbolu. Są podejrzenia, że Michel Platini przyjął łapówkę od Seppa Blattera.

Aktualizacja: 28.09.2015 06:44 Publikacja: 27.09.2015 19:35

Sepp Blatter i Michel Platini w czasach, gdy ręka rękę myła

Sepp Blatter i Michel Platini w czasach, gdy ręka rękę myła

Foto: AFP

Platini był do piątku murowanym kandydatem na nowego szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), człowiekiem, który miał posprzątać po Blatterze.

Jeśli ktoś sprzeciwiał się temu pomysłowi, wskazywał przede wszystkim na związki Francuza z katarskimi szejkami, przypominał kolację w Pałacu Elizejskim z udziałem obecnego emira Kataru, ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i właśnie Platiniego.

Po tej kolacji szef Europejskiej Federacji Piłkarskiej (UEFA) poparł kandydaturę Kataru do organizacji mundialu 2022, Katarczycy kupili i do dziś tuczą swoimi pieniędzmi piłkarski klub Paris Saint-Germain, a syn Platiniego Laurent dostał znakomitą posadę w katarskiej firmie (ojciec twierdzi, że z powodu wybitnych zdolności biznesowych).

Gdy się okazało, jaki tak naprawdę będzie grudniowy mundial w Katarze i że przy budowie stadionów giną robotnicy niewolnicy, nawet Blatter uznał tę decyzję za błąd.

Ale torpeda, która może zatopić Platiniego przypłynęła wcale nie z Kataru, lecz ze Szwajcarii – ojczyzny Blattera. Posiedzenie Komitetu Wykonawczego FIFA zwołane w związku z odsunięciem za przekręty finansowe sekretarza generalnego Jerome'a Valckego miało zakończyć się konferencją prasową. Jednak najpierw ją przesunięto, a potem odwołano.

Zamiast konferencji dziennikarze dostali informację, że szwajcarskie władze przeszukały biura FIFA (w tym gabinet Blattera) i postawiły bossowi światowej piłki zarzuty działania na szkodę swojej firmy i sprzeniewierzenia funduszy. Chodzi o drastycznie zaniżony kontrakt oddający audiowizualne prawa do mundiali 2010 i 2014 na terytorium Karaibów Jackowi Warnerowi, jednemu z najbardziej cynicznych złoczyńców spod znaku FIFA.

Dużo większy wpływ na przyszłość piłki nożnej może mieć jednak drugi zarzut postawiony Blatterowi – wypłata Platiniemu dwóch milionów franków szwajcarskich za prace rzekomo wykonane dla FIFA w latach 1999–2002 (Platini był wtedy doradcą Blattera). Kłopot Francuza polega na tym, że zapłata nastąpiła dopiero po dziewięciu latach, w lutym 2011. Tłumaczy on tę zwłokę „zaniedbaniem i ogromnym zapomnieniem".

Tuż po otrzymaniu pieniędzy Platini porzucił pomysł kandydowania przeciwko Blatterowi w wyborach na szefa FIFA. Dzięki temu Szwajcar pozostał sam na placu boju, bo innych kandydatów nie było. Wówczas padła też z ust Blattera obietnica, że będzie to jego ostatnia kadencja, i dopiero kiedy cztery lata później okazało się, że chce on rządzić dalej, Platini wystąpił przeciwko niemu.

W niepamięć poszła wspólna przeszłość, gdy w walce o schedę po kierującym FIFA przez ćwierć wieku skorumpowanym Brazylijczyku Joao Havelange'u razem pokonali ówczesnego szefa UEFA Szweda Lennarta Johanssona. Blatter potrafił się odwdzięczyć, paryskie biuro Platiniego było w pełni opłacane przez FIFA. Silny tym poparciem Francuz wkrótce poszedł na swoje, ostatecznie wyeliminował Johanssona, objął po nim stanowisko prezydenta UEFA i rozpoczął w większości sensowne reformy (szanse dla mniej zamożnych klubów w Lidze Mistrzów, finansowe fair play, by bogaci nie mogli wraz z najlepszymi piłkarzami kupować zwycięstw).

Teraz zebrały się jednak nad nim chmury tak czarne, że katarskie „niebezpieczne związki" przestają być głównym problemem. Nawet francuskie media nie bronią Platiniego, sportowy dziennik „L'Equipe" pisze, że musi on przedstawić wiarygodne wyjaśnienia. Ton gazet jest mniej więcej taki jak zdanie większości internautów: jeśli ta sprawa rozejdzie się po kościach, otrzymamy kolejny dowód, że piłkarska centrala traktuje opinię publiczną jak idiotów.

Zdziwienie budzi też to, że Blatterowi, który podobno wręczył łapówkę, stawia się zarzuty, przeszukuje jego biuro, a Platini, który miał pieniądze dostać, jest tylko grzecznie proszony o złożenie wyjaśnień.

Jeśli szwajcarski wymiar sprawiedliwości Platiniemu nie uwierzy, jeśli dowody przeciwko niemu okażą się niepodważalne, trudno będzie sobie wyobrazić, by Francuz mógł pozostać szefem UEFA i kandydatem na odnowiciela futbolu. Cała nadzieja w tym, że decydujący głos będzie miała nie żadna „niezależna" komisja etyki FIFA (w przeszłości oczyszczała Blattera z zarzutów), lecz szwajcarscy śledczy.

Blatter podobno najbardziej przeżył właśnie to, że cios przyszedł nie od walczących pod dywanem futbolowych buldogów, lecz ze strony ojczystego wymiaru sprawiedliwości.

Jeśli Francja pójdzie za tym przykładem, Platini też może odejść w niesławie. Ale odzywają się już głosy, że może warto jednak bronić swojskiego Michela (poparł go np. premier Francji Manuel Valls), bo na jego upadku najwięcej zyska jordański książę, który od dawna przebiera nogami, by rządzić ulubioną zabawką zachodniego świata.

Niestety trudno też odmówić słuszności przypominającym, że każdy kandydat na nowego sternika FIFA musi przekonać nie opinię publiczną, lecz 209 delegatów na kongres, czyli mówiąc inaczej: piłkarską rodzinę, a ona – jak uczy historia – jest zdolna do wszystkiego, dopóki nie przyjdzie policja.

Platini był do piątku murowanym kandydatem na nowego szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), człowiekiem, który miał posprzątać po Blatterze.

Jeśli ktoś sprzeciwiał się temu pomysłowi, wskazywał przede wszystkim na związki Francuza z katarskimi szejkami, przypominał kolację w Pałacu Elizejskim z udziałem obecnego emira Kataru, ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i właśnie Platiniego.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Euro 2024. Wiemy, gdzie i kiedy reprezentacja Polski zagra przed turniejem
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani