W całej sprawie chodzi o wypowiedź Wallstrom dla szwedzkiej telewizji SVT. Pytana o to, czy w kontekście zamachów z 13 listopada w Paryżu, nie obawia się radykalizacji muzułmanów mieszkających w Szwecji, Wallstrom odpowiedziała: - Oczywiście mamy powód, by się martwić, nie tylko w Szwecji, ale i na całym świecie, ponieważ wiele osób radykalizuje się. Żeby to zrozumieć, trzeba przyjrzeć się sytuacji na Bliskim Wschodzie. Palestyńczycy widzą, że nie ma dla nich przyszłości i muszą albo zaakceptować swoją trudną sytuację, albo sięgnąć po przemoc.

Zdaniem Izraela słowa te są próbą wskazania związku między zamachami w Paryżu, a sytuacją Palestyńczyków mieszkających w Izraelu.

Izrael wielokrotnie podkreślał, że ofensywa Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie, zamachy terrorystyczne, jakich dopuszcza się IS i radykalizacja muzułmanów nie ma żadnego związku z konfliktem między Izraelem a Palestyńczykami.

W oświadczeniu wydanym w sprawie wypowiedzi szwedzkiej minister, rzecznik izraelskiego MSZ Emmanuel Nahshon oskarżył Wallstrom o wielokrotnie okazywanie uprzedzeń wobec Izraela. "To akt jawnej wrogości, gdy wskazuje ona jakikolwiek związek między zamachami terrorystycznymi w Paryżu i skomplikowanymi relacjami pomiędzy Izraelem a Palestyną" - czytamy w oświadczeniu.

Rzecznik szwedzkiego MSZ oświadczył z kolei, że minister nie mówiła o zamachach w Paryżu, gdy odniosła się do sytuacji Palestyńczyków - jej uwagi miały pochodzić z innej części rozmowy, której tematem były powody radykalizacji wyznawców islamu.