Wolny handel

Prezydent Obama ma nowy pomysł na globalny rozwój i utrzymanie dominującej pozycji USA na świecie: wolny handel.

Aktualizacja: 07.10.2015 22:33 Publikacja: 07.10.2015 21:00

Wolny handel

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Wolny handel wzmacniający na nowo transatlantyckie więzi Ameryki i Europy. Wolny handel łączący nie tylko przyjaciół, ale również dawnych zapiekłych wrogów z obu stron Pacyfiku. Wolny handel integrujący ludzi i gospodarki, zbliżający do siebie narody i państwa, stanowiący antidotum na globalne problemy gospodarcze, społeczne i polityczne.

Bo – jak głęboko wierzą Amerykanie – jeśli ludzie zaczynają myśleć o wspólnym biznesie, wyparowują im z głowy wariackie pomysły dotyczące wojen i wzajemnej niechęci. Bo biznes wymaga wolności, więc sam promuje drogę dla wolności nawet tam, gdzie dziś jej nie ma. Bo biznes nie zna granic, a ściślej mówiąc – granice są dla niego tylko przeszkodą.

W ostatnich dniach prezydentowi udało się osiągnąć w tej sprawie znaczący sukces: 12 państw z obu stron Pacyfiku wynegocjowało treść porozumienia o wolnym handlu TPP (partnerstwo transpacyficzne). Jeśli zostanie ono ratyfikowane przez wszystkie strony, powstanie ogromny rynek, na którym zniknie większość barier celnych. I w jakiejś mierze nastąpi zbliżenie funkcjonowania gospodarek, czego największym symbolem jest zgoda komunistycznego Wietnamu na stworzenie wolnych związków zawodowych.

Na etapie negocjacji pozostaje jeszcze ambitniejsze porozumienie, które dotyczy wolnego handlu między USA i Unią Europejską (TTIP). Jeśli uda się je uzgodnić, może to zwiastować jedną z największych zmian gospodarczych w ostatnich dekadach.

Czy jednak oba porozumienia na pewno zmienią świat na lepsze?

Porozumienie transpacyficzne imponuje rozmachem, ale stawia też wiele znaków zapytania. Przede wszystkim ten, że w integracji nie uczestniczy największy po USA gospodarczy gracz świata, czyli Chiny. Amerykanie optymistycznie twierdzą, że dzięki TPP rola Chin w obszarze Pacyfiku ulegnie ograniczeniu, a trend spadku znaczenia USA na rzecz dalekowschodniego smoka zostanie powstrzymany. Ale może się stać wręcz odwrotnie – Chiny mogą uznać TPP za próbę gospodarczego ataku i odpowiedzieć kontrofensywą, każąc krajom położonym nad Pacyfikiem dokonywać jednoznacznego wyboru, z kim się integrują.

Partnerstwo transatlantyckie ma z kolei odnowić więzy spajające Zachód. Ale negocjacje są bardzo trudne, bo obie strony nie do końca sobie ufają i pilnie uważają, by nie przemycono w nim czegoś uderzającego w ich interesy. Dość daleko stąd do idealistycznej wizji wolnej współpracy, która zmienia świat.

Jeśli jednak nawet oba porozumienia nie zmienią świata tak głęboko, jak chciałby Barack Obama, powinniśmy im kibicować. Polska jest częścią globalnej gospodarki i rozwija się tym szybciej, im lepiej dzieje się w Europie i na świecie. A wolny handel temu służy, oczywiście wtedy, gdy jest uczciwy i daje korzyści wszystkim stronom umów.

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Wolny handel wzmacniający na nowo transatlantyckie więzi Ameryki i Europy. Wolny handel łączący nie tylko przyjaciół, ale również dawnych zapiekłych wrogów z obu stron Pacyfiku. Wolny handel integrujący ludzi i gospodarki, zbliżający do siebie narody i państwa, stanowiący antidotum na globalne problemy gospodarcze, społeczne i polityczne.

Bo – jak głęboko wierzą Amerykanie – jeśli ludzie zaczynają myśleć o wspólnym biznesie, wyparowują im z głowy wariackie pomysły dotyczące wojen i wzajemnej niechęci. Bo biznes wymaga wolności, więc sam promuje drogę dla wolności nawet tam, gdzie dziś jej nie ma. Bo biznes nie zna granic, a ściślej mówiąc – granice są dla niego tylko przeszkodą.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację