Polityka klimatyczna wpłynie na wybory?

Jak na skalę problemu, to wątki związane z unijnym pakietem energetyczno-klimatycznym pojawiają się w kampanii wyborczej zaskakująco rzadko.

Publikacja: 01.10.2015 13:47

Dominik Smyrgała

Dominik Smyrgała

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak now Piotr Nowak

Tymczasem paryski szczyt klimatyczny od wyborów parlamentarnych dzieli zaledwie miesiąc i już niebawem Polsce przyjdzie stanąć wobec fundamentalnych pytań o przyszłość jej energetyki.

Jak zawsze, najważniejsza pozostaje kwestia udziału węgla w bilansie energetycznym kraju. Ostatnie decyzje Rady Unii Europejskiej ds. Środowiska ws. Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej muszą skończyć się podniesieniem cen uprawnień do emisji CO2, co będzie wielkim wyzwaniem dla polskiej energetyki. Nie napawają optymizmem także kolejne informacje dotyczące planowanych redukcji emisji dwutlenku węgla, z coraz częściej powtarzanym postulatem transformacji do gospodarki zeroemisyjnej. Wprawdzie słowo "dekarbonizacja" znikło z unijnych dokumentów, ale sformułowanie "gospodarka neutralna węglowo", dopóki nie zostanie precyzyjnie zdefiniowane, również może okazać się groźne.

Polska ma w tej kwestii całe szerokie spektrum działań, z radykalnym odrzuceniem postanowień szczytu klimatycznego włącznie. Faktem jest jednak, że polski sektor energetyczny jest przestarzały i zacofany, a kwestia generowanych przezeń zanieczyszczeń i szkód to realny problem. Nawet jeśli nadal będzie bazował na węglu kamiennym i brunatnym, nowe inwestycje i rozwój technologii będą nieuchronne. Jednym z rozwiązań, które mogą zwiększyć jego konkurencyjność, jest kogeneracja.

Współwytwarzanie ciepła i energii elektrycznej nie należy dziś do rozwiązań najtańszych, ale w różnych miejscach rozwiązuje wiele problemów i w przyszłości może przynosić duże oszczędności i korzyści skali. Przede wszystkim, jest z definicji bardziej efektywne, tak więc powinno samo z siebie doprowadzić do redukcji emisji zanieczyszczeń, wciąż bazując na krajowym surowcu. Lobby węglowe wprawdzie ma swoje zastrzeżenia z tego tytułu, ponieważ uważa, że może to oznaczać zmniejszenie zapotrzebowania na węgiel, a przez to kurczenie się rynku, ale to niekoniecznie musi być prawda.

Po pierwsze, kogeneracja z natury rzeczy sprawdza się w miejscach o dużej gęstości zaludnienia, jest więc skuteczną metodą zwalczania tzw. niskiej emisji, szczególnie szkodliwej dla zdrowia. Polskie miasta zajmują niechlubne czołowe miejsca w rankingach najbardziej zanieczyszczonych miast Europy, ponieważ kamienice i domy z indywidualnymi źródłami produkcji ciepła emitują bardzo wiele szkodliwych gazów i pyłów. Bierze się to z tego, że często opalane są "czym popadnie", a więc także węglami najniższej jakości, wszelkiego rodzaju śmieciami, w tym zanieczyszczonymi chemicznie, odpadami z tworzyw sztucznych, itp. Stąd też założenie, że elektrociepłownia miejska oznaczać będzie spadek zużycia węgla w ogólności, niekoniecznie musi być prawdziwe.

Po drugie, mimo istnienia wielu scenariuszy, wcale tak naprawdę nie wiemy, jak będzie się kształtować zużycie energii w przyszłości. Jeśli Polska zwiększy swą konkurencyjność i będzie chciała dążyć do reindustrializacji, zapotrzebowanie na energię może wzrosnąć samo z siebie.

Po trzecie wreszcie, z punktu widzenia kosztów funkcjonowania całej jednostki administracyjnej, może przynieść realne oszczędności i zyski. Miasta, takie jak np. Kraków, ponoszą ogromne koszty związane z remontami elewacji, usuwaniem skutków zanieczyszczeń i ochroną zdrowia, nie wspominając już o tym, że zachodnie przewodniki po mieście zalecają, żeby nie zostawać w nim dłużej, niż trzy dni, ze względu na zagrożenie smogiem. Widok japońskich turystów w specjalnych maseczkach stał się już czymś normalnym i raczej nie stanowi najlepszej reklamy. Kogeneracja mogłaby zatem przynieść realne oszczędności i dodatkowe zyski, wynikające ze wzrostu ruchu turystycznego w mieście.

Stąd też, myśląc o kosztach, jakie trzeba ponieść inwestując w instalacje współwytwarzania, trzeba także mieć na uwadze przyszłe korzyści, jakie mogą one za sobą nieść.

Tymczasem paryski szczyt klimatyczny od wyborów parlamentarnych dzieli zaledwie miesiąc i już niebawem Polsce przyjdzie stanąć wobec fundamentalnych pytań o przyszłość jej energetyki.

Jak zawsze, najważniejsza pozostaje kwestia udziału węgla w bilansie energetycznym kraju. Ostatnie decyzje Rady Unii Europejskiej ds. Środowiska ws. Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej muszą skończyć się podniesieniem cen uprawnień do emisji CO2, co będzie wielkim wyzwaniem dla polskiej energetyki. Nie napawają optymizmem także kolejne informacje dotyczące planowanych redukcji emisji dwutlenku węgla, z coraz częściej powtarzanym postulatem transformacji do gospodarki zeroemisyjnej. Wprawdzie słowo "dekarbonizacja" znikło z unijnych dokumentów, ale sformułowanie "gospodarka neutralna węglowo", dopóki nie zostanie precyzyjnie zdefiniowane, również może okazać się groźne.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację