Populistyczne zagranie przedwyborcze

Przygotowane przez kancelarię prezydenta uzasadnienie do projektu ustawy obniżającej wiek emerytalny jest rażąco nierzetelne. Nie dostarcza argumentów za wejściem ustawy w życie.

Publikacja: 01.10.2015 21:00

Populistyczne zagranie przedwyborcze

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Wbrew temu co twierdzą autorzy projektu, skala rzeczywistego bezrobocia wśród osób w wieku przedemerytalnym w Polsce od 2013 r. systematycznie się obniża. W uzasadnieniu napisano, że stopa bezrobocia rejestrowanego wśród osób w wieku 60 lat i więcej wzrosła o 8,5 proc. w 2015 r. w porównaniu z 2014 r., a w 2014 r. aż o 15 proc. w porównaniu z 2013 r. Te przyrosty nie dotyczą jednak zmian stopy bezrobocia rejestrowanego, ale liczby zarejestrowanych bezrobotnych. To spora różnica w sytuacji rosnącej aktywności zawodowej osób starszych.

W ten sposób próbowano wywołać fałszywe wrażenie, jakoby podwyższanie wieku emerytalnego masowo podbijało stopę bezrobocia w najstarszych rocznikach. A jest dokładnie przeciwnie.

Zacznijmy od tego, że GUS nie publikuje oficjalnie danych o stopie bezrobocia rejestrowanego osób w wieku 60 lat i więcej. Regularnie podaje jednak wyniki badań aktywności ekonomicznej ludności (BAEL), które przedstawiają bardziej wiarygodny obraz rynku pracy niż dane z pośredniaków. BAEL wlicza do bezrobotnych tylko te osoby, które autentycznie szukają pracy i są gotowe ją podjąć. To pozwala wykluczyć pseudobezrobotnych, czyli tych którzy się zarejestrowali, ale w rzeczywistości nie szukają zatrudnienia.

Ludzie 60+ pracują

Według BAEL w 2014 r. stopa bezrobocia osób w wieku 60–64 lata wynosiła 5,5 proc., w porównaniu do 2013 r. obniżyła się o 1,7 pkt proc. W ubiegłym roku stopa bezrobocia osób w tej grupie wieku była znacząco niższa niż w populacji ogółem (9 proc.) i aż czterokrotnie niższa od stopy bezrobocia młodzieży do 24. roku życia (23,9 proc.). W przypadku kobiet, dla większości których wiek ponad 60 lat jest już wiekiem emerytalnym, stopa bezrobocia w 2014 r. wyniosła jedynie 3,1 proc. i też była niższa niż rok wcześniej (4,6 proc.).

Dane z początku 2015 r. wskazują na dalszy spadek stopy bezrobocia osób starszych. Co jednak najważniejsze, w ostatnich latach odnotowuje się bardzo silny wzrost liczby pracujących w wieku okołoemerytalnym. W latach 2013–2014 liczba pracujących w wieku 60 lat i więcej wzrosła o blisko 150 tys. (tj. o ponad 18 proc.). Ta wąska grupa wieku odpowiada za połowę całkowitego wzrostu liczby pracujących w Polsce w ostatnich dwóch latach. Drugą połowę zapewniły osoby w wieku 55–59 lat. Ten przyrost to zasługa ograniczenia możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury od 2009 r.

Bezrobocie młodych nie zmaleje

Autorzy projektu twierdzą, że obniżenie wieku emerytalnego poprawi sytuację osób młodych na rynku pracy i osłabi ich bodźce do emigracji zarobkowej. Tymczasem wyniki wielu badań pokazują, że podnoszenie wieku emerytalnego nie hamuje zwiększania zatrudnienia wśród osób wchodzących na rynek pracy, tylko mu sprzyja. W przeszłości wiele krajów Europy Zachodniej obniżało wiek emerytalny, złudnie licząc, że w ten sposób zredukują bezrobocie osób młodych. Ta polityka zakończyła się kompletnym fiaskiem, tak samo jak administracyjne skracanie tygodnia pracy we Francji. Bezrobocie młodych nie spadało, tylko rosło.

Jednocześnie doprowadzono do rozdęcia wydatków emerytalnych, a w efekcie także do wzrostu podatków, które te obciążenia muszą finansować. W większości krajów UE wyciągnięto z tego wnioski i w ostatnich latach zaczęto podwyższać wiek kończenia aktywności zawodowej. Gdyby niski wiek emerytalny był lekarstwem na bezrobocie młodych, to należałoby go obniżać tak długo, aż bezrobocie wśród młodych zniknie całkowicie.

W przeszłości bardzo wielu Polaków zbyt wcześnie odeszło z rynku pracy i dlatego dzisiaj mamy olbrzymią dziurę w systemie emerytalno-rentowym. W 2015 r. dotacje z budżetu – czyli z naszych podatków – do FUS, KRUS oraz koszt emerytur mundurowych, które są w pełni finansowane z budżetu, wyniosą aż 75 mld zł (4,5 proc. PKB). To aż dwa i pół razy więcej niż rząd planuje zebrać w całym roku z podatku CIT. Przez niski wiek przechodzenia na emeryturę mamy wysokie podatki, które hamują inwestycje przedsiębiorstw. Wysoki klin podatkowy najsilniej hamuje powstawanie legalnych miejsc pracy właśnie wśród osób młodych, które na początku swojej kariery zawodowej mają zazwyczaj niską produktywność.

Mało inwestycji przedsiębiorstw skutkuje wolnym wzrostem naszych dochodów i brakiem perspektyw na szybkie zmniejszanie różnic w poziomie życia między Polską a rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej. Zamiast aktywizować młodych ludzi, niski wiek emerytalny będzie wypychał młodych Polaków na emigrację zarobkową.

Wzrośnie deficyt

Obniżenie wieku emerytalnego znacząco pogłębi deficyt systemu emerytalnego, a w efekcie także całego sektora finansów publicznych. Wbrew wyliczeniom przedstawionym w uzasadnieniu, kosztów przywrócenia niskiego wieku emerytalnego nie można sprowadzać do 40 mld zł w latach 2016–2019. Taka krótkowzroczna analiza jest porażająco nieprofesjonalna biorąc pod uwagę, że skutki fiskalne cofnięcia zmian w systemie emerytalnym będą kumulować się w kolejnych dekadach.

Według wyliczeń rządowych z 2012 r., stopniowe podwyższanie wieku emerytalnego do 67 lat do 2025 r. ma poprawić saldo finansów publicznych o 140 mld zł. W kolejnej dekadzie oszczędności mają zwiększać się co roku aż o 20 mld zł.

Trzeba powiedzieć wprost: przywrócenie niskiego wieku emerytalnego zwiększy dług publiczny i doprowadzi do wzrostu podatków, które będą hamować tempo wzrostu polskiej gospodarki. Tej dziury nie da się pokryć dochodami z pełnego oskładkowania umów cywilnoprawnych czy ograniczenia fikcyjnego samozatrudnienia i szarej strefy. Na deser autorzy projektu sugerują, aby zwiększyć dochody publiczne poprzez podwyższenie płacy minimalnej. To dowodzi nie tylko braku elementarnej wiedzy ekonomicznej, ale po prostu wyobraźni. Propozycja obniżenia wieku emerytalnego w Polsce to skrajnie populistyczne zagranie przedwyborcze. Wobec skali prognozowanego spadku liczby osób w wieku produkcyjnym w najbliższych dekadach powinniśmy rozważyć nawet szybsze podwyższanie wieku emerytalnego (szczególnie kobiet), niż przewiduje to obowiązująca ustawa.

Tytuł pochodzi od redakcji.

Autor jest głównym ekonomistą Plus Banku, ekspertem fundacji FOR

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację