Prawo restrukturyzacyjne - recepta na sukces nowych przepisów

Nowe prawo zadziała, gdy uczestnicy procesu naprawczego: przedsiębiorcy, doradcy restrukturyzacyjni i sędziowie zmienią sposób działania – pisze ekspert Andrzej Głowacki.

Publikacja: 29.09.2015 09:15

Foto: Rzeczpospolita

Ponad trzy miesiące dzielą nas od wejścia w życie ustawy– Prawo restrukturyzacyjne, a już zapadł na nią wyrok. Jan L. Hińcz na łamach „Rzeczpospolitej" porównuje syndyka do grabarza, który w nowej szacie doradcy restrukturyzacyjnego przystępuje do operacji na otwartym sercu. Krzysztof Oppenheim na portalu www.biznestuba.pl wtóruje mu i stwierdza: „Przedsiębiorcy liczą na pomoc. Czeka ich rzeź." Transformacja syndyka w doradcę restrukturyzacyjnego zapisami ustawy słusznie wzbudza wiele emocji i trzeba zgodzić się z tezą J. L. Hińcza, że jej autorzy nie sporządzili zestawienia ważnych informacji o gronie dziewięciuset syndyków, w którym zostałyby uwzględnione takie parametry, jak: wiek, wykształcenie, praktyczne doświadczenie w zarządzaniu i restrukturyzacji podmiotów gospodarczych, znajomość zagadnień finansowych i prawnych, wiedza o pomocy publicznej, funduszach inwestycyjnych itd.

Realne wsparcie zamiast listy pobożnych życzeń

Można zatem się spodziewać, że plany restrukturyzacyjne wymagane ustawą będą listą pobożnych życzeń zadłużonych przedsiębiorców przepisanych bez refleksji przez doradcę restrukturyzacyjnego i że jedynym rozważanym obszarem restrukturyzacji będzie zadłużenie i jego redukcja.

W efekcie firma w tarapatach nie otrzyma wsparcia doradczego w zakresie modelu funkcjonowania, oferty produktowej, struktury finansowania, optymalizacji działania, ewentualnych źródeł pozyskania kapitału lub/i inwestorów. Praktyka gospodarcza bardzo czytelnie wskazuje, że przedsiębiorca będzie chciał skorzystać z ustawy – Prawo restrukturyzacyjne wówczas, gdy wewnętrzne zasoby firmy, w tym jej kapitał intelektualny, są niewystarczające do sprawnego wdrożenia zmian, które usuną negatywne zjawiska, a pozyskanie inwestora lub kapitału dłużnego zakończyło się fiaskiem. Przedsiębiorca udający się do doradcy restrukturyzacyjnego nie będzie oczekiwać wypełnienia wniosku o otwarcie jednego z postępowań objętych ustawą, lecz realnego wsparcia biznesowego, którego drogowskazem będzie profesjonalny plan restrukturyzacyjny.

Jaka jest zatem recepta, aby ustawa – Prawo restrukturyzacyjne odniosła sukces? Uważam, że należy skorzystać z mądrości Alberta Einsteina, który nie tylko odkrył teorię względności. Sformułował on również aforyzm, który ja określam „prawem drugiej szansy. Powiedział: „Szaleństwem jest robić to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Czyli, jeśli jest prawdą, że funkcjonowanie ustawy –Prawo upadłościowe i naprawcze jest fiaskiem w aspekcie przywracania przedsiębiorców do funkcjonowania na konkurencyjnym rynku, to należy inaczej wprowadzać w życie przepisy ustawy – Prawo restrukturyzacyjne.

Zmiany powinny dotyczyć przedsiębiorców, doradców restrukturyzacyjnych oraz funkcjonowania sądów.

Przedsiębiorca powinien mieć świadomość możliwości skorzystania z zapisów ustawy, w szczególności w sytuacji zagrożenia niewypłacalnością. Czytelna i dostępna informacja w mediach to pierwszy krok. Promocja ustawy – Prawo restrukturyzacyjne powinna kłaść nacisk na konieczność diagnozowania przez przedsiębiorcę swojej kondycji oraz interwencję, gdy występuje zagrożenie istotnego pogorszenia się wyniku finansowego. Znaczne kary umowne, utrata kluczowych klientów, pojawienie się silnego konkurenta lub substytutu itd. powinny być sygnałem dla przedsiębiorcy o konieczności oceny ewentualnego zagrożenia niewypłacalnością. Myślenie kategoriami skutków to fundamentalna zmiana, która musi nastąpić w ich umysłach. Powinno być piętnowane składanie wniosków o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego przez przedsiębiorcę, którego bilans ujawnia ujemne kapitały, konta bankowe są zablokowane przez komorników, a łańcuch procesów produkcyjnych lub usługowych jest zerwany ze względu na zaległości w płatnościach. Odpowiedni, niespóźniony moment podjęcia działań sanacyjnych przez przedsiębiorcę jest najważniejszy.

Potrzebny lekarz, a nie grabarz

Doradca restrukturyzacyjny zgodnie z moją interpretacją intencji ustawy – Prawo restrukturyzacyjne staje przed bardzo odpowiedzialnym zadaniem pomocy przedsiębiorcy w tarapatach. Nie grabarz firm, lecz ich lekarz. To dumnie brzmi, zatem jeśli jesteśmy przygotowani do udzielenia pomocy, rozumiemy funkcjonowanie firm i wiemy, jak nimi zarządzać, umiemy czytać sprawozdania finansowe, zdiagnozować firmę i sektor, w którym działają, wiemy, jak pozyskać finansowanie dłużne, znamy inwestorów lub fundusze, które mogą być zainteresowane objęciem udziałów, wsparciem zmian, to śmiało napiszmy przy nazwisku „doradca restrukturyzacyjny". Jeśli brakuje nam określonych kompetencji, to stwórzmy spółki, w tym handlowe, których wspólnicy będą uzupełniać się doświadczeniem i wiedzą, a spółka będzie miała odpowiednią strukturę i potencjał ekspercki i organizacyjny, aby współpracować z większymi przedsiębiorcami i w krótkich terminach określonych ustawą profesjonalnie przygotować najpierw koncepcje biznesowe zmian, a potem sporządzić plan restrukturyzacji. Jestem przekonany, że wkrótce na rynku będzie funkcjonować kilka dużych firm zatrudniających co najmniej kilku doradców restrukturyzacyjnych z kompetencjami doradztwa gospodarczego, inwestycyjnego i prawnego.

Kluczowe znaczenie ma postawa sądów restrukturyzacyjnych. Dostrzegam dwa czynniki sukcesu zależne od ich decyzji. Wybór dla danej firmy nadzorcy lub zarządcy powinien być poprzedzony konsultacją z osobami lub spółkami handlowymi, którym to zadanie ma być powierzone. Potencjalny kandydat powinien potwierdzić, że posiada kompetencje i zasoby, aby profesjonalnie współpracować z przedsiębiorcą. Przez zasoby rozumiem zarówno zespół osób, które są merytorycznie przygotowane do realizacji zadania i są aktualnie dostępne. Oczywiście byłoby idealnym rozwiązaniem, gdyby przedsiębiorca i wierzyciele podjęli współpracę z doradcą.

Nowy rynek dla doradców

Drugi czynnik to współpraca sądów ze spółkami handlowymi spełniającymi ustawowe wymogi nadzorcy lub zarządcy. „Stara" ustawa przewidywała pełnienie funkcji syndyka przez spółki, lecz z wyjątkiem bardzo nielicznych przypadków spółek osobowych, sądy nie korzystały z oferty spółek z ograniczoną odpowiedzialnością lub akcyjnych. W efekcie na rynku nie funkcjonują spółki zatrudniające wielu syndyków, w odróżnieniu np. od kancelarii prawnych, w których pracują dziesiątki radców prawnych i adwokatów. Miejmy nadzieję, że to podejście zmieni się od 1 stycznia 2016 r.

Doradcy restrukturyzacyjni, którzy chcą świadczyć komercyjne usługi przedsiębiorcom muszą zagwarantować wysoki profesjonalizm. Polscy przedsiębiorcy od 25 lat korzystają z takich usług. Ich zakres jest stosunkowo szeroki, począwszy od doradztwa prawnego, finansowego, podatkowego, w zakresie środków unijnych, pomocy publicznej, wycen, pozyskiwania inwestorów itd. Nie można nie dostrzec szerokiej oferty usług doradczych związanych z restrukturyzacją firm we wszystkich obszarach ich funkcjonowania. Rynek wyznaczył wysoki poziom jakości świadczonych usług, wyrażony doświadczeniem zespołów doradców, referencjami, a przede wszystkim efektami prac. Doradcy restrukturyzacyjni staną się nowym zjawiskiem na tym rynku, co zapewne zmieni aktualną jego strukturę.

Wprowadzenie w życie wskazanych wyżej zmian u wszystkich uczestników procesu naprawczego, czyli u przedsiębiorcy, doradcy restrukturyzacyjnego i sędziego będzie skutkowało sukcesem ustawy – Prawo restrukturyzacyjne, co kolejny raz potwierdzi mądrość zawartą w aforyzmie A. Einsteina i stworzy realną drugą szansę tym, którym pierwsze próby biznesowe się nie powiodły.

Andrzej Głowacki, doradca, syndyk, Przewodniczący RN DGA CSF

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adam Glapiński przed Trybunałem Stanu. Jakie jest drugie dno
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Podwójna waloryzacja? Wiem, że nic nie wiem