Mało wiarygodne straszenie PiS-em

Fiasko wniosku o Trybunał Stanu dla Zbigniewa Ziobry to kolejny element uderzający w kampanijną strategię Platformy Obywatelskiej.

Aktualizacja: 29.09.2015 06:54 Publikacja: 28.09.2015 18:55

Mało wiarygodne straszenie PiS-em

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Choć od sejmowego głosowania, w którym przepadł wniosek o postawienie Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, minęło kilka dni, konsekwencje tego wydarzenia mogą trwać aż do dnia wyborów.

Dla Platformy Obywatelskiej to głosowanie jest klęską, która może poważnie utrudnić budowanie jej kampanijnej narracji o tym, że jako jedyna partia może stać się zaporą dla PiS.

Strategia ta staje się zupełnie niespójna z realnymi działaniami. Komisje śledcze, które po dojściu do władzy powołała PO, w większości nie przyniosły rezultatów. Wyjątkiem była ta zajmująca się śmiercią Barbary Blidy.

W efekcie jej działalności na początku mijającej właśnie kadencji Sejmu do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej wpłynęły dwa wnioski o Trybunał Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Z pierwszym nie zrobiono nic, nad drugim Sejm pracował cztery lata.

Jednak w piątek z powodu nieobecności posłów PO na sali zabrakło ustawowej większości potrzebnej do pociągnięcia Ziobry do odpowiedzialności konstytucyjnej. Dziewięciu posłów Platformy nie wzięło udziału w głosowaniu, a wniosek przepadł z powodu pięciu głosów. Wiarygodność PO jako formacji, która ma zatrzymać PiS, spadła do zera.

Sęk w tym, że to nieodosobniony przypadek, lecz kolejny element, który podważa wiarygodność antypisowskiej strategii Platformy.

Wcześniej PO wzięła na swoje listy byłych bliskich współpracowników Kaczyńskiego z czasów, gdy budował on IV RP. Ludwik Dorn i Michał Kamiński, czyli najbliżsi współpracownicy Kaczyńskiego, startują z PO do Sejmu. Z cichym poparciem Platformy do Senatu stara się dostać wicepremier w rządzie Kaczyńskiego – Roman Giertych.

Oczywiście premier Ewa Kopacz przekonuje, że oni zmienili zdanie, a będąc niegdyś tak blisko prezesa PiS, wiedzą o nim wystarczająco dużo, by teraz wiarygodnie straszyć powrotem rządów PiS.

Tyle tylko, że w wielu wyborcach może powstać wrażenie, że to straszenie PiS jest wyłącznie teatrem odgrywanym na użytek wyborów. Bo skoro wicepremierzy w rządzie Kaczyńskiego teraz mają przed tym Kaczyńskim przestrzegać, a w sferze realnej PO nie potrafi zmobilizować własnego zaplecza parlamentarnego do postawienia Ziobry przed Trybunał Stanu, to straszenie PiS-em okazuje się wyłącznie chwytem retorycznym.

Zresztą już końcówka kampanii prezydenckiej pokazała, że owo straszenie powrotem IV RP ma ograniczoną skuteczność.

W tym sensie krążące po Warszawie plotki o wewnętrznych sondażach PiS, z których ma wynikać, że wystawienie Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza na pierwszą linię, nie szkodzi PiS, mogą tylko potwierdzać, że straszenie IV RP już Platformie raczej nie pomoże.

Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami