Czas wstecznych reform

Wydaje się, że Europa utraciła optymistyczną perspektywę wzrostu bogactwa i poprawy jakości życia.

Publikacja: 27.09.2015 21:00

Czas wstecznych reform

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Kilka lat temu, jadąc taksówką przez Paryż, natknąłem się na wielką i hałaśliwą demonstrację bardzo młodych ludzi. Taksówkarz wyjaśnił mi, że to demonstracja licealistów przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Przyznam, że zbaraniałem. Po chwili refleksji uświadomiłem sobie jednak, ze ta demonstracja dobrze symbolizuje stan świadomości i emocje wielu europejskich społeczeństw.

Jeremy Corbyn, brytyjski polityk pierwszej ligi, który właśnie objął przywództwo Partii Pracy, domaga się renacjonalizacji kolei i całej infrastruktury, zwiększenia wydatków socjalnych, likwidacji opłat za studia i wprowadzenia w ich miejsce systemu stypendiów. Przede wszystkim jednak Corbyn żąda ograniczenia wzrostu sektora prywatnego za pomocą podatków i rozbudowy sektora publicznego. Francuski Front Narodowy pod kierownictwem Marine Le Pen nawołuje do odejścia od europejskich zasad swobodnego przepływu dóbr, usług, kapitału i pracy i zastąpienia ich twardym protekcjonizmem rodem z lat międzywojennych. Dominująca na greckiej scenie politycznej Syriza to partia wyrosła na ideologicznym gruncie bardziej komunizmu niż socjalizmu. Jest ona otwarcie wroga wobec międzynarodowego kapitału, od którego Grecja całkowicie się uzależniła. Równie gwałtownie antykapitalistyczny jest cieszący się poparciem ponad 25 proc. wyborców włoski Ruch Pięciu Gwiazd założony przez komika – skandalistę Beppe Grillo.

Podobnych przykładów emocjonalnej antykapitalistycznej retoryki i „dziwnych postaci" skutecznie wypychających poza nawias polityki poważnych mężów stanu takich jak Mario Monti czy Jean-Pierre Raffarin, można przytoczyć znacznie więcej. Sprzyja temu uproszczona interpretacja modnych obecnie w głównym nurcie ekonomii analiz nierówności dochodów i bogactwa. Populistyczni politycy chętnie się do nich odwołują.

Charakterystyczny jest związek tego typu retoryki z politycznymi ekstremizmami prawicowymi i lewicowymi, kultywującymi mit „silnego państwa", wyrównującego zaniedbania i niesprawiedliwości oraz z odradzającymi się europejskimi nacjonalizmami. Niektóre z wyrosłych na tym gruncie ruchów politycznych można by określić za pomocą złowrogiej zbitki pojęciowej: „narodowy socjalizm".

Europejczyków nie można więc oskarżać o brak apetytu na reformy. Problem w tym, że mogą się one okazać „wsteczne" i katastrofalne w skutkach. Nie przypadkiem na okładce jednego z ostatnich numerów „The Economist" widać czerwony plakat sowieckiego typu przedstawiający Jeremy'ego Corbyna na tle hasła: „Wstecz towarzysze!!!".

Wyjaśnienie takiego stanu świadomości i emocji znacznej części Europejczyków nie jest łatwe. Wydaje się, że Europa utraciła optymistyczną perspektywę stałego wzrostu bogactwa i poprawy jakości życia. Bardziej dotkliwie odczuwają w takiej sytuacji swoje upośledzenie ci, którzy nie zdołali się „załapać" na wzrost bogactwa w czasach prosperity i źle dostosowują się do wymogów zmiennego rynku pracy. Są oburzeni i żądają zmian, a ścisłej powrotu do „dawnych dobrych czasów" chronionych regulowanych rynków dóbr, usług, kapitału i pracy, zapewniających bogatej Europie poziom i jakość życia, której zazdrościła jej reszta świata. Żądają więc rzeczy niemożliwej w warunkach globalizacji, postępującej integracji rynków i żywiołowego napływu imigrantów z biednego i niestabilnego świata.

Rzeczy niemożliwe okazują się jednak przynajmniej do pewnego stopnia możliwe tak długo, jak długo rządy, gospodarstwa domowe, samorządy i przedsiębiorstwa państwowe są w stanie zapożyczać się po to, by spełniać oczekiwania zniecierpliwionych wyborców. Takie jest podłoże „wstecznych reform" wypisanych na sztandarach populistycznych ruchów politycznych Europy. Ekstremalnych przykładów takich reform dostarczała Grecja w okresie przed kryzysem. W niewielkiej i stosunkowo mało zasobnej gospodarce greckiej katastrofalne skutki takich zmian dały o sobie znać bardzo prędko. W wielkich bogatych gospodarkach, takich jak francuska czy włoska, postępujące usztywnienie rynku pracy, skracanie czasu pracy, preferencje dla „właściwych" firm czy podnoszenie podatków w krótkim i średnim okresie jedynie przygaszają wzrost.

Długo odkładane proefektywnościowe reformy, takie jak uelastycznienie rynku pracy, komercjalizacja usług społecznych (m.in. ochrony zdrowia czy edukacji), uzdrowienie systemu emerytalnego itp., wygaszenie dotowania i ochrony deficytowych przemysłów czy skierowanie rządowych subwencji na edukację i naukę, mają niewielkie szanse poparcia w demokratycznym procesie. Szanse te rosną pod wpływem nacisku Brukseli, wspartego odpowiednim systemem zachęt i rosnących kosztów finansowania deficytu. Widać to na przykładzie Hiszpanii i Portugalii oraz w coraz większym stopniu Włoch. W pierwszej kolejności konieczne jest jednak wyraźne bankructwo populistycznej polityki.

Tytuł i lead pochodzą od redakcji

Kilka lat temu, jadąc taksówką przez Paryż, natknąłem się na wielką i hałaśliwą demonstrację bardzo młodych ludzi. Taksówkarz wyjaśnił mi, że to demonstracja licealistów przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Przyznam, że zbaraniałem. Po chwili refleksji uświadomiłem sobie jednak, ze ta demonstracja dobrze symbolizuje stan świadomości i emocje wielu europejskich społeczeństw.

Jeremy Corbyn, brytyjski polityk pierwszej ligi, który właśnie objął przywództwo Partii Pracy, domaga się renacjonalizacji kolei i całej infrastruktury, zwiększenia wydatków socjalnych, likwidacji opłat za studia i wprowadzenia w ich miejsce systemu stypendiów. Przede wszystkim jednak Corbyn żąda ograniczenia wzrostu sektora prywatnego za pomocą podatków i rozbudowy sektora publicznego. Francuski Front Narodowy pod kierownictwem Marine Le Pen nawołuje do odejścia od europejskich zasad swobodnego przepływu dóbr, usług, kapitału i pracy i zastąpienia ich twardym protekcjonizmem rodem z lat międzywojennych. Dominująca na greckiej scenie politycznej Syriza to partia wyrosła na ideologicznym gruncie bardziej komunizmu niż socjalizmu. Jest ona otwarcie wroga wobec międzynarodowego kapitału, od którego Grecja całkowicie się uzależniła. Równie gwałtownie antykapitalistyczny jest cieszący się poparciem ponad 25 proc. wyborców włoski Ruch Pięciu Gwiazd założony przez komika – skandalistę Beppe Grillo.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację