Scena jak z filmu grozy. Jest jesień 2015 r., 115. dzień licytacji. Naprzeciw siebie tuzy rynku telekomunikacyjnego. Stawka olbrzymia, ostatnie wolne częstotliwości LTE. Prawie 7 mld zł w puli.
Autorami scenariusza są najważniejsze urzędy państwowe: Urząd Komunikacji Elektronicznej i Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Nagle gaśnie światło. To nie film, to rzeczywistość. Oto obraz trwającej od kilku miesięcy aukcji na częstotliwości internetu mobilnego. Dlaczego cała ta sprawa ma interesować statystycznego Kowalskiego? Może dlatego, że owych 7 mld zł będzie płaconych z jego kieszeni.
Mobilny internet jest ciągle drogi
Większość z nas korzysta lub chce korzystać z mobilnego internetu w smartfonach, laptopach, tabletach. Szkopuł w tym, że jest on drogi. Minuty rozmów są coraz tańsze, ale internet w komórkach stanieć nie chce.
Istotnym składnikiem wysokiej ceny jest opłata, jaką musi wnieść operator do budżetu państwa za wykorzystywanie częstotliwości. Zależność jest więc prosta, im więcej operator płaci za częstotliwości, tym więcej abonent płaci za internet.
W rezultacie powstaje mechanizm zakamuflowanego zasilenia budżetu z pieniędzy obywateli. Jest drogo, coraz drożej.