Mało tego, nawet w Gliwicach nie ma powszechnej euforii. Słychać głosy, że drużyna ma niewiele wspólnego z miastem, stała się tworem sztucznym, za parę miesięcy jej nie będzie, a od kiedy sprzedano Tomasza Podgórskiego, nie ma już komu kibicować. Podgórski w Gliwicach się urodził, grał w Piaście przez 12 lat. Był, chłopakiem z sąsiedztwa. Ale musiał zrobić miejsce tym, którzy z Gliwicami nic wspólnego nie mają.

W drużynie Piasta, która w piątek pokonała Ruch 3:0 wystąpiło siedmiu piłkarzy z zagranicy i Karol Angielski. Bramki strzelali: Chorwat Josip Barisić i Hiszpan Gerard Badia, podawał Słowak Patrik Mraz. Tym razem nie trafił Czech Martin Nespor, który ma już na koncie 7 goli, a grał jeszcze Kamil Vacek, reprezentant Czech z ostatniego meczu z Polską. Trenerem także jest Czech, Radoslav Latal.

Też wolałbym, żeby w klubie noszącym barwy Pogoni Lwów, założonym przez zmuszonych po wojnie do opuszczenia swoich domów kresowiaków występowali głównie Polacy. Ale liga to nie jest muzeum historii Polski, nie ma podziału na narodowości. Jeśli trener nie ulega wpływom swoich szefów i agentów, to stawia na piłkarzy najlepszych a nie tych, których trzeba wypromować. Tak właśnie dzieje się w Piaście i stąd biorą się jego sukcesy. Jak długo potrwają? Tego nie wiem.

Zupełnie inaczej niż w Piaście jest w  Lechii. Tam rządzący agenci zatrudnili niemieckiego trenera, który spełnia ich oczekiwania, tyle że klub nic z tego nie ma. A może być gorzej, jeśli po zakończeniu sezonu Grupa Lotos wycofa się ze sponsorowania Lechii. Jej stadion to już nie jest PGE Arena Gdańsk. Zastąpiła ją Energa. PGE stała się sponsorem Stadionu Narodowego, Lotos związał się z PZPN, a to oznacza, że pewnie zniknie z koszulek Lechii. Na stadionie nigdy jeszcze nie było kompletu widzów. Żeby w Lechii się zmieniło, ktoś znowu musi w Gdańsku przeskoczyć przez płot.

Pomimo zaledwie remisu z Podbeskidziem z nadzieją natomiast patrzę na to, co dzieje się w Legii. Stanisław Czerczesow robi porządki, które wydają się mieć sens. Święte krowy tracą swoją pozycję. Zyskują ci, którzy pracują. Nawet Igor Lewczuk, dla którego rzadko wcześniej miałem ciepłe słowo. Ale i w Warszawie słychać głosy niezadowolenia. Rosjanin trenerem Legii i to w setnym roku jej istnienia?! Marszałek w grobie się przewraca. A jeśli jeszcze Czerczesow zdobędzie tytuł, prawdziwi Polacy z Łazienkowskiej będą mieli problem.