Nie wiadomo, czy decyzja rządu w Kijowie jest bezpośrednią reakcją na wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, ale samo posunięcie Ukraińcy zapowiadali już od kilku tygodni.
Wcześniej zakazali lądowania rosyjskim liniom lotniczym lądowania na swoich lotniskach, na co Moskwa odpowiedziała identycznymi retorsjami.
Dla Rosjan niemożność przelotu nad Ukrainą, to poważny kłopot. Rosyjskie linie nie będą mogły latać do Mołdowy, bo terytorium tego kraju jest otoczone Ukrainą. Znacząco wydłuży się czas przelotu oraz zużycie paliwa w lotach do Turcji, na Bliski Wschód oraz do Afryki.
Lotniczy konflikt między Rosją a Ukrainą narastał do końca września. Ostatecznie od 25 października wstrzymane zostały bezpośrednie loty Aerofłotu i Transaero między tymi dwoma krajami. Miała to być kara za to, że linie te wykonywały połączenia między Rosją a Krymem. Rosjanie określili to, jako „posunięcie szaleńca” i zamknęli swoje terytorium dla przelotów linii ukraińskich.
Próbowano się potem jeszcze porozumieć, rozmowy odbywały się w Brukseli, ale do jakiegokolwiek porozumienia nie doszło. A rzeczniczka ukraińskiego Ministerstwa Infrastruktury poinformowała, że żadne kolejne rozmowy nie są planowane. Zdaniem Evgeniji Sackiej, rzeczniczki Ukraine Airlines, największego ukraińskiego przewoźnika, nie ma jakichkolwiek szans na to, aby cokolwiek zmieniło się na lepsze do końca sezonu zimowego, czyli do 31 marca. Sackaja przyznała, że dla ukraińskiego przewoźnika oznacza to stratę netto w wysokości 6 mln dolarów.