Dyrektorzy szpitali kończą właśnie przekazywanie do oddziałów wojewódzkich NFZ informacji o liczbie pielęgniarek i położnych zatrudnionych w ich placówkach medycznych. Do tego zobowiązało ich wchodzące w życie w środę 30 września rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów. Menedżerowie lecznic mieli na zebranie i przekazanie danych dwa tygodnie od momentu ogłoszenia rozporządzenia.
Zgodnie z nowymi przepisami oddziały wojewódzkie NFZ, znając liczbę personelu pielęgniarskiego i położniczego w szpitalach, przedstawią im nowe warunki umów. Powinny to zrobić w ciągu 14 dni od momentu, gdy dyrektorzy szpitali przyślą im informacje o liczbie zatrudnionych, czyli do połowy października.
W zmienionych propozycjach umów NFZ ma zwiększyć pieniądze na wynagrodzenia pielęgniarek i położnych. Szkopuł w tym, że wyższe o 300 zł miesięcznie pensje dla każdej z pielęgniarek i położnych Fundusz będzie finansował tylko do czerwca 2016 r. Co stanie się później, nie wiadomo.
– Jak zwykle ciężar finansowania wynagrodzeń spadnie na szpitale, a one tego nie wytrzymają. Pielęgniarki trzeba docenić finansowo, ale nie tym sposobem – mówi Maciej Dercz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego. Jego zdaniem podwyżki trzeba było wprowadzić, zmieniając ustawę o działalności leczniczej. – Rozpisując w niej poszczególne składniki wynagrodzeń pielęgniarek i położnych – mówi ekspert.
Dyrektorzy szpitali już się obawiają, że nie udźwigną ciężaru podwyżek, który może spaść na nie w przyszłym roku. Menedżerowie skupieni w Polskiej Federacji Szpitali (PFS) uważają wręcz, że zagwarantowanie pielęgniarkom i położnym podwyżek w rozporządzeniu w sprawie ogólnych warunków jest niekonstytucyjne. Zdaniem PFS minister nie ma umocowania w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej, aby podwyżki przyznawać w rozporządzeniu.