Migalski: Niech Polacy sprzedają ziemię obcym

Nie powinniśmy utrudniać sprzedaży gruntów obywatelom innych krajów

Aktualizacja: 01.10.2015 08:16 Publikacja: 29.09.2015 21:32

Migalski: Niech Polacy sprzedają ziemię obcym

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

1 maja 2016 r. nastąpi kolejny rozbiór Polski. Tak przynajmniej uważają ci, którzy w prawie do nabywania przez obcokrajowców polskiej ziemi widzą zagrożenie dla naszej niepodległości. Właśnie 1 maja przyszłego roku skończy się 12-letni okres ochronny, który wynegocjowaliśmy z Unią Europejską na swobodny obrót polskimi gruntami rolnymi. Moim jednak zdaniem w najbardziej żywotnym polskim interesie jest to, by jak najwięcej naszej ziemi było kupowane przez Amerykanów, Niemców, Żydów i wszystkich, którzy byliby tym zainteresowani.

Oprócz bowiem oczywistych korzyści ekonomicznych takie powszechne posiadanie naszych gruntów przez obcokrajowców znacząco wzmocniłoby także nasze bezpieczeństwo międzynarodowe i odstraszyło potencjalnych agresorów.

Szkodliwa ponadpartyjna jedność

Gdy 25 czerwca 2015 r. Sejm przyjmował ustawę mającą przygotować nas na ów „czwarty rozbiór", jedynie dwóch posłów zagłosowało przeciw jej kuriozalnym przepisom, a dwanaścioro wstrzymało się od głosu.

Tymi dwoma sprawiedliwymi byli Ryszard Kalisz oraz Marek Poznański (niezrzeszony, kiedyś Ruch Palikota), wśród wstrzymujących się zaś byli liderzy SLD z Leszkiem Millerem na czele. Cała reszta Wysokiej Izby zgodnie opowiedziała się za tym, by nabywanie polskiej ziemi było jak najbardziej utrudnione dla cudzoziemców i by jak najskuteczniej ich do tego zniechęcić.

Nie stracimy niepodległości

Wprowadzono przepis, że aby nabyć grunt, należy być obywatelem gminy, w której chce się dokonać zakupu od co najmniej pięciu lat. Uchwalono także zakaz sprzedaży ziemi podmiotom, które już dysponują gospodarstwami o powierzchni powyżej 300 ha, oraz wpisano dziesięcioletni zakaz handlu nabytymi już gruntami.

Wszystkie te regulacje, zwłaszcza pierwsza, mają na celu maksymalne odstraszenie zagranicznych podmiotów przed kupowaniem polskiej ziemi.

Jakie są ku temu przesłanki? Czym kierował się ustawodawca? Bóg tylko raczy wiedzieć, co – prócz chęci przypodobania się przestraszonym wyborcom – motywowało naszych posłów do takiego, a nie innego, głosowania.

Bo przecież z faktu, że grunty orne, teraz leżące odłogiem, stałyby się własnością jakiegoś Holendra czy Niemca, nie wynika, że Polska traci władztwo nad tym obszarem. Nadal będzie tam obowiązywać polskie prawo i świeżo upieczony właściciel będzie musiał się do niego stosować.

Z kupna ziemi przez „obcych" płyną same korzyści. Po pierwsze, zyskują na tym – co oczywiste – sprzedający (czy to w postaci państwowych agencji czy też indywidualnych rolników).

Po drugie, wznowienie produkcji rolnej na dzisiejszych nieużytkach będzie wspomagać lokalny biznes i dawać pracę okolicznym mieszkańcom.

Po trzecie, wejście na polski rynek zachodnich inwestorów na pewno pomoże w modernizacji polskiego rolnictwa i stanowić będzie jego koło zamachowe.

Ubezpieczyć Rzeczpospolitą

Ale najważniejszy powód, geopolityczny niemalże i dotyczący spraw bezpieczeństwa, brzmi następująco: każdy hektar polskiej ziemi, będący własnością obywateli państw zachodnich, wiąże nas z owym Zachodem, czyni agresję na nasz kraj mniej prawdopodobną i ubezpiecza Rzeczpospolitą od prób zagarnięcia części terytorium naszego przez obce mocarstwo.

Sprzedażą polskiej ziemi Niemcom, Amerykanom, Francuzom czy Żydom umacniamy nasze bezpieczeństwo, czynimy napaść na nasze państwo mniej prawdopodobną i bardziej kosztowną. Każdy potencjalny agresor musiałby się liczyć z tym, że atakując nas, nastaje na własność obywateli państw zachodnich i odbiera im, co się im prawnie należy.

Gdyby na Krymie setki i tysiące hektarów ziemi były własnością obywateli UE czy też Stanów Zjednoczonych, to Putin nigdy nie wpadłby na pomysł, by dokonać inwazji na ten półwysep.

Wiedziałby bowiem, że taka akcja spotka się z o wiele większym sprzeciwem na Zachodzie, niż było w rzeczywistości. Pozbawiając Ukrainę części jej terytorium, pozbawiałby własności setki czy tysiące obywateli państw zachodnich. Można się spodziewać, że tego typu kalkulacja skutecznie odstraszyłaby rosyjskiego prezydenta od inwazji na Krym, a przynajmniej, że dwa razy zastanowiłby się nad takim posunięciem.

Nowy patriotyzm

Ta myśl powinna przyświecać nam przy podejmowaniu ostatecznej decyzji w sprawie tego, co stanie się u nas po 1 maja przyszłego roku. Wiadomo bowiem, że politycy PiS już wielokrotnie deklarowali, że chcą jeszcze większych obostrzeń w sprawie nabywania polskiej ziemi.

Jeśli powstałaby koalicja tej partii z Ruchem Kukiza, to histeria w związku z tym mogłaby całkowicie zdominować naszą debatę na długie miesiące.

Interes Polski leży jednak w liberalizacji obrotu ziemią, a nie jego zaostrzaniu. Napływ obcokrajowców do Polski w celu kupna naszych gruntów ornych jest bowiem korzystny ze wszech miar – pomoże modernizować polskie rolnictwo, zmniejszy bezrobocie na wsi, będzie okcydentalizować polską opinię publiczną i przyzwyczajać ją do obecności „obcych" na terenie naszego państwa itp.

Ale najważniejszą korzyścią będzie to, że nabywanie części terytorium Rzeczypospolitej przez cudzoziemców... wzmocni jej bezpieczeństwo.

Może to i wniosek paradoksalny, ale też nasze czasy należą do nieoczywistych.

Tak, sprzedaż polskiej ziemi obcokrajowcom służy dziś interesom Polski i Polaków. I warto mieć to na uwadze, nim zaraz po wyborach pogrążymy się w oparach patriotycznych deklaracji i okrzykach o zdradzie, jakiej dokonujemy, oddając ojcowiznę w ręce obcych. Ojcowiznę, za którą nasi przodkowie ginęli.

Gdyby żyli dzisiaj i nadal kochali Polskę, tak jak wówczas, gdy naprawdę oddawali za nią życie, to zachęcaliby nas do tego, by jak najwięcej Niemców, Holendrów, Francuzów czy Amerykanów stawało się polskimi farmerami. Bo taki jest dziś nasz interes.

Autor jest politologiem, był europosłem PiS, PJN i Polski Razem

 

1 maja 2016 r. nastąpi kolejny rozbiór Polski. Tak przynajmniej uważają ci, którzy w prawie do nabywania przez obcokrajowców polskiej ziemi widzą zagrożenie dla naszej niepodległości. Właśnie 1 maja przyszłego roku skończy się 12-letni okres ochronny, który wynegocjowaliśmy z Unią Europejską na swobodny obrót polskimi gruntami rolnymi. Moim jednak zdaniem w najbardziej żywotnym polskim interesie jest to, by jak najwięcej naszej ziemi było kupowane przez Amerykanów, Niemców, Żydów i wszystkich, którzy byliby tym zainteresowani.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe