Ukraina: Agresor jest, wojny nie ma

Kijów ostrzega przed rosyjską agresją, ale sam nie chce wypowiadać wojny Moskwie.

Aktualizacja: 04.08.2015 22:30 Publikacja: 03.08.2015 21:00

Ukraina: Agresor jest, wojny nie ma

Foto: AFP

„Czy możliwe jest, że (Putin) napadnie na Finlandię? Tak, to możliwe. Czy może zaatakować państwa bałtyckie? Tak. Państwa nad Morzem Czarnym? Tak" – powiedział ukraiński prezydent Petro Poroszenko austriackiej gazecie „Kurier".

Mimo to minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin uważa, że Kijów może zawrzeć pokój z Moskwą. Powiedział to uczestnikom Światowego Kongresu Krymskich Tatarów odbywającego się w tureckiej stolicy Ankarze. Klimkin zastrzegł jedynie, że bez oddania Krymu „nie będzie normalizacji" stosunków ukraińsko-rosyjskich – mimo ewentualnego zawarcia pokoju.

Choć wcześniej nikt nikomu nie wypowiedział wojny.

– Dotychczas jedynie ukraiński parlament w swej deklaracji uznał Rosję za państwo-agresora, a to nie jest równoznaczne z wypowiedzeniem wojny – powiedział „Rz" Jerzy Nowak, polski dyplomata, były ambasador przy NATO. Według niego przyjęcie takiej formuły daje Ukrainie jedynie „propagandowe zyski" i „ułatwienie działania ukraińskiej dyplomacji w organizacjach międzynarodowych".

– Myślę, że nie powinniśmy mówić o ewentualnym wypowiedzeniu wojny, ale jedynie domagać się uznania (przez społeczność międzynarodową) faktu agresji – uważa z kolei kijowski ekspert z Centrum Razumkowa Ołeksij Melnyk.

Ambasador Nowak wskazuje na całkowite niedopracowanie w prawie międzynarodowym pojęcia „wojna": – Z prawnego zakazu agresji i wojny wynika, że jest ona nielegalna. Można więc domniemywać, że i samo wypowiedzenie wojny może zostać uznane za nielegalne.

Przeciwnicy zdecydowanych kroków przeciw Rosji wskazują przede wszystkim na to, że formalny stan wojny uniemożliwiłby Ukrainie otrzymywanie kredytów Międzynarodowego Funduszu Walutowego i gwałtownie pogorszyłby i tak złą sytuację gospodarczą kraju.

Jednakże istnieją jeszcze uwarunkowania wewnątrzpolityczne, na które wskazuje Melnyk: – Według naszych ustaw w takim przypadku prezydent (jako głównodowodzący) musiałby osobiście przejąć dowodzenie wojskiem i wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za przebieg działań wojennych. Teraz odpowiedzialność jest rozmyta. Na froncie zaś panuje chaos, tzw. operacją antyterrorystyczną dowodzi zastępca szefa służby bezpieczeństwa, mimo że prowadzi ją prawie wyłącznie wojsko.

Obecnie istniejący stan „ni to wojny, ni pokoju" w Donbasie nie przeszkadza w prowadzeniu interesów przez linię frontu. W obwodzie ługańskim na przykład kopalnie po obu stronach linii frontu pracują na połowę mocy, ale pracują.

– Zdaje się, że biznes i polityka są u nas tak splecione, że przestają się liczyć interesy państwa – mówi Melnyk. Według niego Rosja na przykład nie radzi sobie w ogóle z zaopatrywaniem okupowanego Krymu, a Ukraina, „sprzedając tam energię elektryczną, tylko przyczynia się do rozwiązywania rosyjskich problemów. To absurdalne!".

– Stan wojny nie rozwiązuje takich problemów. Zerwaniu stosunków dyplomatycznych, politycznych nie musi towarzyszyć pełna likwidacja kontaktów handlowych czy personalnych. W każdym razie prawo międzynarodowe nic o tym nie mówi, a praktykę kształtuje polityka poszczególnych państw – wyjaśnia z kolei ambasador Nowak.

Brak zdecydowania ukraińskiej strony sprowokował zbiegłych polityków z obozu byłego prezydenta Janukowycza. Przebywający w Moskwie ogłosili powołanie Komitetu Ocalenia Ukrainy. W Kijowie nikt nie zwrócił uwagi na powołanie w Moskwie „ukraińskiego rządu na emigracji". – Cóż innego mogliby ci zbiegowie robić: w Rosji są niepotrzebni, tracą pieniądze, a ich kapitały są zagrożone sankcjami. Ale dzisiaj na Ukrainie nienawidzą ich nawet dawni tradycyjni wyborcy – mówi Melnyk.

„Czy możliwe jest, że (Putin) napadnie na Finlandię? Tak, to możliwe. Czy może zaatakować państwa bałtyckie? Tak. Państwa nad Morzem Czarnym? Tak" – powiedział ukraiński prezydent Petro Poroszenko austriackiej gazecie „Kurier".

Mimo to minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin uważa, że Kijów może zawrzeć pokój z Moskwą. Powiedział to uczestnikom Światowego Kongresu Krymskich Tatarów odbywającego się w tureckiej stolicy Ankarze. Klimkin zastrzegł jedynie, że bez oddania Krymu „nie będzie normalizacji" stosunków ukraińsko-rosyjskich – mimo ewentualnego zawarcia pokoju.

Choć wcześniej nikt nikomu nie wypowiedział wojny.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej