Bogusław Chrabota: Prezydentura kontynuacji czy przełomu

O następujących po sobie prezydenturach zwykło się mówić, że ta kolejna może się odbyć pod znakiem przełomu albo kontynuacji. Zastanawiam się, jaka prezydentura jest w tym momencie Polsce bardziej potrzebna.

Aktualizacja: 06.08.2015 08:37 Publikacja: 05.08.2015 22:07

Andrzej Duda obowiązki głowy państwa przejmie 6 sierpnia

Andrzej Duda obowiązki głowy państwa przejmie 6 sierpnia

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Czy ślubujący dziś narodowi Andrzej Duda ma prowadzić kraj jak jego poprzednik – w sposób wyważony, w ślad za wizją i koncepcjami rządzącej koalicji – czy próbować zyskać większą autonomię, definiować cele po swojemu i próbować je realizować w praktyce?

Wszyscy mamy świadomość konstytucyjnych ograniczeń urzędu prezydenta. Wiemy, że poza polityką zagraniczną i obronnością niewiele może. Ale jest jeszcze inicjatywa ustawodawcza, jest poza tym nadzieja, że urząd prezydencki zostanie wyposażony w mocniejsze kompetencje. Zatem można się silić na budowanie własnych wizji państwa. Nie trzeba być tylko żyrantem politycznych planów lidera ugrupowania, z którego się wyszło.

Paradoksalnie to najważniejsze pytanie, jakie pojawia się przy ocenie prezydentur. W jakim stopniu dzierżyciele tego urzędu umieją oderwać się od politycznej wizji układu partyjnego, z którego wyszli? W jakim stopniu umieją się wsłuchać w potrzeby i poglądy najszerszych kręgów wyborców? I jakie wyciągają z tego wnioski? Oby Andrzej Duda to rozumiał.

Kiedy myślę o minionej prezydenturze Bronisława Komorowskiego, to mam coraz większe przekonanie, że jego urzędowanie symbolicznie zamyka ważną, ale już minioną epokę w historii Polski. „25 lat wolności", którym to obchodom poświęcił zresztą najwięcej uwagi, to epoka rodzenia się polskiej niepodległej państwowości. Epoka coraz bardziej słabnącego, ale do niedawna jeszcze żywego ducha pierwszej „Solidarności" i solidarnościowych podziałów.

Symbolicznie ojcowie tej Polski znaleźli miejsce w kancelarii prezydenta Komorowskiego. Zarazem jednak ta ćwierć wieku wyłoniła nowe pokolenie i nowe problemy, do których rozwiązania recepty z poprzedniej epoki nie mają już zastosowania.

Jeśli ktoś więc myśli, że Andrzej Duda ma przygotowany przez swojego politycznego patrona gotowy polityczny kod czy jakąś uniwersalną formułę, jest w błędzie. Będzie się musiał zmierzyć z nowymi zjawiskami, z miejscem Polski w ewoluującej Unii, sporem federalistów z nacjonalistami, a w kraju z nowym pokoleniem protestu, nowymi oczekiwaniami socjalnymi i tęsknotami za ekonomicznymi i państwowymi standardami Europy Zachodniej.

Sprostanie tym wyzwaniom i oczekiwaniom nie będzie łatwe. Jedyną odpowiedzią musi być Polska nowoczesna, reformująca się, odważnie rozwiązująca problemy. Prezydent już dziś wyposażony jest w narzędzia, by takie zmiany wspierać i promować.

Co zostawia po sobie Bronisław Komorowski? Jaką formułę prezydentury? Niewątpliwie był inny niż wszyscy poprzednicy. Nie miał w sobie charyzmy, ale też megalomanii i anarchizmu Lecha Wałęsy. Nie był tak dynamiczny, ale zarazem też tak cyniczny jak Aleksander Kwaśniewski. Nie miał w sobie takiego żaru, ale i jakiegoś wewnętrznego kompleksu jak świętej pamięci Lech Kaczyński.

Historia sprawiła, że Komorowski współpracował z politykiem wybitnym, ale egoistycznym i trudnym. Już w pierwszych dniach prezydentury Donald Tusk ustawił relacje z prezydentem w sposób dość brutalny, formułując słynne zdanie o „strażniku żyrandola", i mimo że przez całe urzędowanie Komorowski próbował temu zaprzeczyć, zbyt wielu wierzyło, że tak właśnie jest.

Przez to spokojny i wyważony prezydent uważany był za zakładnika Platformy. I przez to w ostatecznym rachunku, bardziej w referendum w sprawie kontynuacji polityki PO niż w wyborach prezydenckich, przegrał z kandydatem PiS. Przegrał w sposób nieznaczny, co jest dla mnie dowodem dużego zaufania społecznego, które towarzyszyło zresztą niemal całej jego prezydenturze.

Z czym przychodzi Andrzej Duda? Jeszcze nie wiem. Ma wiele wigoru, wiąże z sobą duże nadzieje, ale też oczekiwania wobec niego są dużo większe niż wobec poprzednika. Sprostanie im wszystkim jest niemożliwe.

Oby odważnie umiał wybrać swoją własną ścieżkę. Oby jego prezydenturze przyświecał polityczny realizm, a nie tylko dogmaty. Oby chciał usunąć polskie podziały. Oby się umiał wsłuchać w potrzeby społeczeństwa, którego staje się pierwszym obywatelem.

Najszczerzej mu tego życzę, podobnie jak dziękuję Bronisławowi Komorowskiemu za jego misję. Myślę, że historia oceni go uczciwie.

Czy ślubujący dziś narodowi Andrzej Duda ma prowadzić kraj jak jego poprzednik – w sposób wyważony, w ślad za wizją i koncepcjami rządzącej koalicji – czy próbować zyskać większą autonomię, definiować cele po swojemu i próbować je realizować w praktyce?

Wszyscy mamy świadomość konstytucyjnych ograniczeń urzędu prezydenta. Wiemy, że poza polityką zagraniczną i obronnością niewiele może. Ale jest jeszcze inicjatywa ustawodawcza, jest poza tym nadzieja, że urząd prezydencki zostanie wyposażony w mocniejsze kompetencje. Zatem można się silić na budowanie własnych wizji państwa. Nie trzeba być tylko żyrantem politycznych planów lidera ugrupowania, z którego się wyszło.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zrobił PiS-owi przysługę. Niedźwiedzią
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?