Pracodawcy zaczynają przygotowania do wdrożenia od 22 lutego 2016 r. nowelizacji kodeksu pracy dotyczącej przeszło 2 mln pracowników zatrudnionych na czas określony. Przewiduje ona ograniczenie do 33 miesięcy możliwości zatrudniania pracownika w jednej firmie na maksymalnie trzech umowach terminowych. Przekroczenie dozwolonego okresu lub liczby umów spowoduje przekształcenie tej umowy w bezterminową. A wtedy pracownik uzyskuje możliwość odwołania się do sądu pracy od wypowiedzenia umowy.
Z naszych informacji wynika, że niektóre firmy działające w handlu masowo zwalniają pracowników, bo nie przedłużają ich umów na kolejny okres. Inne przygotowują się do skrócenia za długich umów. Problem dotyczy każdej umowy, której termin zakończenia przypada po 21 listopada 2018 r.
Zamęt z umowami
Takie działanie, zdaniem związkowców z NSZZ „Solidarność", może przynieść odwrotny skutek. Nie można bowiem skrócić za wypowiedzeniem zmieniającym umowy zawartej na czas określony.
– Celem nowelizacji jest zapobieganie nadużyciom polegającym na zawieraniu długoletnich umów na czas określony, a nie ich skracanie tuż przed wejściem zmian w życie – komentuje Ewa Podgórska-Rakiel z Zespołu Prawnego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność". – Wszystko wskazuje na to, że najgorsze jeszcze przed nami, ale już teraz te niepokojące sygnały dotyczą kilku tysięcy osób.
Związkowcy powołują się na wyrok Sądu Najwyższego z 28 kwietnia 1994 r. (sygn. I PZP 52/93), w myśl którego niedopuszczalne jest wypowiedzenie zmieniające umowę bezterminową w umowę na czas określony. Skoro tak, to tym bardziej niemożliwe jest skrócenie umowy zawartej na czas określony.