„Portret młodzieńca" został namalowany przez Krzysztofa Lubienieckiego ok. 1728 r. Przed wojną był w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.

Portret ten znalazł się w jednej z kilkudziesięciu skrzyń, które w październiku 1944 r. esesmani wywieźli z Muzeum Narodowego w Warszawie (Niemcy zorganizowali tam magazyn zagrabionych w całej Polsce dzieł sztuki). Transport z Narodowego trafił do zamku Fischhorn w Austrii. Znalazły się tam także dzieła sztuki zagrabione na Węgrzech, w Holandii i we Francji.

Na zgromadzone w austriackim zamku skarby polskiej kultury przez przypadek trafił Bohdan Urbanowicz, który w kwietniu 1945 r. opuścił obóz jeniecki w Austrii. Opuszczone dzieła sztuki były grabione przez Austriaków, ale także żołnierzy amerykańskich, którzy stacjonowali w okolicy zamku. Dzięki zaangażowaniu Urbanowicza w kwietniu 1946 r. do Warszawy przyjechało 12 wagonów z odzyskanymi dziełami sztuki. W transporcie znalazło się m.in. 351 skrzyń książek, 65 skrzyń archiwów, 154 sztuki mebli, 408 obrazów (wśród nich m.in. Boznańskiej, Chełmońskiego, Malczewskiego, Siemiradzkiego, Wyczółkowskiego), dywany, rzeźby, porcelana. Nie wróciło jednak wiele dzieł, w tym obraz Lubienieckiego.

Jakie były dalsze losy „Portretu młodzieńca"? Z ustaleń naszych dyplomatów wynika, że prawdopodobnie w 1946 r. został on wywieziony przez amerykańskiego żołnierza Wittmanna do Stanów Zjednoczonych. Jak informuje Ministerstwo Kultury, „wiele lat po śmierci żołnierza obraz został sprzedany nieświadomym kupcom z Columbus w stanie Ohio, gdzie pozostał przez wiele lat".

Przełom nastąpił, gdy krewny byłego żołnierza, prowadząc badania nad rodzinnym drzewem genealogicznym, trafił na zdjęcie obrazu. Żołnierz Wittmann został sfotografowany w pozie, gdy celował z pistoletu do popiersia Adolfa Hitlera (zdjęcie to opublikowaliśmy w lutym 2014 r. w „Rzeczpospolitej"). W tle, na ścianie, wisiał zaś obraz Lubienieckiego, który potem znalazł się w domowej kolekcji rodziny Wittmanna. Zdjęcie najpewniej zostało wykonane w Fischhorn. Amerykanin ustalił, że obraz został najpierw zrabowany z Warszawy, i skontaktował się z naszym resortem kultury. Nabywcy płótna – po rozmowach z polskimi dyplomatami – zdecydowały się zwrócić go Polsce. Sprawę pilotowała szefowa biura FBI w Warszawie – Monika Wasiewicz. Obraz przekazano przedstawicielowi resortu kultury w siedzibie FBI w Columbus.

W czwartek w uroczystości jego przekazania do Muzeum Narodowego wezmą udział m.in. ambasador USA w Polsce Paul W. Jones, a także dotychczasowi posiadacze obrazu: państwo Bobb i państwo Wittmannowie, których ojciec wywiózł obraz za ocean.