Śmieci z domów trafiają do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK). Tam są poddawane obróbce, np. sortowaniu. Takie odpady trzeba dalej przetworzyć, unieszkodliwić albo spalić. Inwestorzy jednak za sprawą zmiany ich kodu nie mogą pozyskać środków unijnych na budowę instalacji, które przetworzą to, co pozostanie z takiego wstępnego przerobu w RIOPK.
Zgodnie bowiem z rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie katalogu odpadów to, co wyrzucamy do śmietnika, ma kod 20. Po przetworzeniu w RIPOK kod jednak zmieniany jest na 19. W efekcie formalnie nie są to już śmieci, które wyrzuciliśmy do kubła. A Unia dofinansowuje tylko odpady komunalne. Tymczasem to, co nie nadaje się do ponownego wykorzystania, trzeba zagospodarować, np. skierować do spalarni lub przetworzyć w inny sposób.
Trudne finansowanie
– Dostęp do środków UE jest przewidziany dla projektów inwestycyjnych, które mają służyć przetwarzaniu wyłącznie odpadów komunalnych. Tak więc już nie dla tych, które mają kod 19 – mówi Paweł Strzelecki z Eneris. Dodaje, że to blokuje rozwój inwestycji. A brak odpowiednich instalacji do przetworzenia odpadów, które są pozostałością z procesów mechanicznej obróbki w RIPOK przyczynia się do szkodliwego dla środowiska postępowania z odpadami.
– Opady o kodzie 19 „znikają" z systemu gospodarki odpadami komunalnymi i mogą bez ograniczeń być wożone po całej Polsce. Nie ma nad nimi kontroli. Mogą więc trafić do składowania, gdyż cena za takie postępowanie jest wyraźnie niższa niż dla tych o kodzie 20 i do starego wyrobiska po żwirowni – wyjaśnia Paweł Strzelecki.
Problem będzie jeszcze większy. Od 1 stycznia 2016 r. zacznie obowiązywać rozporządzenie ministra gospodarki w sprawie dopuszczania odpadów do składowania na składowiskach, które sprawi, że śmieci o kaloryczności powyżej 6 MJ/kg nie będą już mogły trafić na hałdę, tylko do dalszego przetworzenia – np. spalenia. Czy zatem konieczne są zmiany prawa, by umożliwić pozyskanie środków na budowę instalacji do przetwarzania pozostałości z sortowania?