Skąd terroryści i mordercy z tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) biorą pieniądze na sfinansowanie zamachów? Portal money.pl przyjrzał się dokładnie źródłom finansowania. Dane są szokujące. Islamiści dzieci sprzedają po 165 dolarów, a gałki oczne po 1525 za parę. Mają cennik na organy i na niewolników – dzieci I kobiety. Tych dochodów jednak by nie było, gdyby nie znajdowali się (także w Europie Zachodniej) kupcy na to co oferują islamiści.
Surowce byle tanio
Podstawą dochodów ISIS są surowce. Służby wywiadowcze USA szacują, że nawet 40 tys. baryłek ropy dziennie opuszcza terytorium kontrolowane przez Państwo Islamskie. To dokładnie tyle, ile - według OPEC - jeszcze pięć lat temu produkował Azerbejdżan. Nieoficjalnie ci islamscy nafciarze ropę sprzedają nawet swoim wrogom - Kurdom i Asadowi.
- Kupują ją wszyscy, choć nikt się do tego oficjalnie nie przyzna - przekonuje w rozmowie w moneyy.pl dr Krzysztof Liedel, ekspert z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. - Poprzez potężne korporacje, z wykorzystaniem państw takich jak Libia czy Jordania, islamska ropa trafia również do Europy.
To nie przypadek, że ekspansja Państwa Islamskiego obrała kierunek na cenne pola roponośne. ISIS działa jak przedsiębiorstwo z dobrze rozpisanym biznesplanem, który ma finansować nowy kalifat. Od 25 do 40 dolarów za baryłkę - to szacowana cena czarnorynkowa.
Jak podaje "Financial Times", pomimo nalotów i bombardowań, ISIS wciąż zarabia na swoim petrobiznesie około 1,5 mln dolarów dziennie, co daje około 540 mln dolarów rocznie. A to dokładnie tyle, ile wyniósł cały budżet Hamasu, przeznaczony na działania operacyjne w Strefie Gazy. To oczywiście jedynie szacunki i to dość ostrożne w porównaniu do przedstawionych w raporcie Thomson Reuters Accelus, który jeszcze przed rokiem oszacował dochód z ropy na poziomie 730-1460 mln dolarów rocznie. ISIS postarało się jednak o dywersyfikację źródeł dochodów. Nie stawia wszystkiego na jedną kartę, asów ma znacznie więcej.