Fenomen poezji księdza Jana Twardowskiego polega m.in. na tym, że jego wiersze podziwiają w równym stopniu szacowni profesorowie uniwersytetu, jak i zwykli ludzie, którzy na co dzień niewiele czytają książek. W słowach księdza poety prostota i wyrafinowanie trwają w zadziwiającym związku.
Ksiądz Jan wielokrotnie podkreślał, że bardzo zależy mu, by jego wiersze czytało się prosto i zwyczajnie, bo są one formą rozmowy z drugim człowiekiem. Często mówił mi, że musiał tonować występy znakomitych aktorów, którzy wypowiadając zawarte w nich myśli, wznosili się na szczyty retoryki. „Cieszę się, że chcą je czytać, ale chciałbym, by robili to najprościej".
Dariusz Gajewski, reżyser tak ważnych filmów, jak „Warszawa" czy „Obce niebo", ale też świetny dokumentalista, stworzył filmową opowieść o księdzu Twardowskim w taki sposób, że z pewnością zyskałaby ona uznanie bohatera. Bo jego wartością jest właśnie prostota. Uczestnicy tej opowieści są tak zwyczajni-niezwyczajni jak młode narzeczeństwo polsko-włoskie, motorniczy tramwaju, licealistka tuż przed egzaminem, młody karateka czy pani profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
Gajewskiemu udało się pokazać, że wiersze księdza poety są stale obecne w życiu występujących w filmie postaci, że sięgają po nie w swej codzienności, ale też w chwilach tak ważnych, jak narodziny dziecka, przygotowanie do egzaminu. Słowa księdza Jana dodają otuchy w strapieniach, skłaniają do zadawania pytań, zarówno o sprawy błahe, jak i istotne. Takie choćby, jakie sam autor zadaje w cytowanym wierszu „Pytam":
„jak biedronkę osłonić ręką /jak patykiem rysować wzruszenie /jak Jezusa przybliżyć tym wszystkim /którym dzisiaj zgłupiało sumienie".