– Ktoś powiedział, że człowiek ma zdrową psychikę, jeśli wie, skąd pochodzi, w jakim miejscu jest i dokąd zmierza. Ja wierzę, że to zdanie odnosi się również do społeczeństw. I że rumuńskie społeczeństwo nie będzie zdrowe, dopóki uczciwie nie rozliczy się z przeszłością – zarówno niedawną, jak i tą odleglejszą – twierdzi reżyser Radu Jude.
Od czasu, gdy w 2005 roku Cristi Puiu zaszokował kinomanów świetną „Śmiercią pana Lazarascu", a dwa lata później Cristian Mungiu zdobył canneńską Złotą Palmę za „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", artyści rumuńscy wielokrotnie udowadniali, że w słabej i biednej kinematografii można tworzyć filmy porywające. Rumuni do perfekcji opanowali też sztukę łatwą tylko w teorii: wychodząc od prawdziwych zdarzeń, potrafią dotknąć uczuć i spraw uniwersalnych.
Radu Jude, który wcześniej nakręcił dwa filmy współczesne, tym razem pokusił się o rzecz trudniejszą. Sięgnął po kostium i rozliczył historię własnego kraju. Odsłonił wstydliwy epizod handlu niewolnikami na dawnych ziemiach rumuńskich tak, jak Steve McQueen pokazał podobny wątek z przeszłości USA.
Akcja „Aferim!" toczy się w górzystej Wołoszczyźnie w XIX wieku, gdy tereny te były jeszcze pod wpływami Turcji, Rosji i Austrii. Bohater filmu, stróż prawa, razem ze swoim synem przemierza konno kraj w poszukiwaniu cygańskiego uciekiniera-niewolnika. Jego zleceniodawcą jest bogaty bojar, który chce wymierzyć Cyganowi karę za to, że uwiódł mu żonę. Nieważne, że to ona Roma sprowokowała, winni są oboje.
Radu Jude robi film o prawie, zemście, poczuciu sprawiedliwości. Syn konstabla chce Cygana uwolnić: – Jest niewinny – mówi do ojca. Ale starego policjanta nie interesuje ustalanie prawdy. On ma doprowadzić uciekiniera do bojara i zainkasować pieniądze. A po drodze sprzedaje jeszcze na targu małego, zrozpaczonego cygańskiego chłopca. Jude portretuje społeczeństwo, w którym obowiązują groźne stereotypy i uprzedzenia rasowe. Bardzo łatwo jest w nim obudzić nienawiść, pogardę dla inności. Usprawiedliwić własną niegodziwość. Syn konstabla odbiera od rodzica specyficzną lekcję moralności. – Miałem dziwki wszędzie. Tylko nie mów matce – mówi mu ojciec z taką samą niefrasobliwością, z jaką na jego oczach będzie doprowadzać Cygana na rzeź, zapewniając, że bojar tylko wymierzy mu chłostę.