Koncepcja filmu zrealizowanego przez Adama Sikorę według scenariusza Agaty Tuszyńskiej polega na zaproszeniu widzów do świata jednego z najbardziej nietuzinkowych twórców: pisarza, malarza, grafika.
Film rozpoczyna się od rekonstrukcji okoliczności śmierci Schulza (1942) zastrzelonego, gdy szedł po swój przydział chleba. Stał się ofiarą konfliktu dwóch hitlerowców.... Zginął kilkaset metrów od miejsca, w którym się urodził.
O jego życiu opowiadają jego nieliczni uczniowie z gimnazjum w Drohobyczu, w którym nauczał prac ręcznych i rysunku w latach 1924-39. Pamiętają, że starannie się ubierał wkładając zazwyczaj garnitur, koszulę, czasem krawat. I że należał do ludzi przemykających bezszelestnie, których się nie słyszy.
Mieli wtedy po 13-14 lat i zachowali w pamięci, że wielu spośród nich wyśmiewało Schulza. Siadał wtedy bokiem do klasy i zaczynał opowiadać im historie, rodzaje bajek, w których dobro walczyło ze złem. Milkli, bo mówił, jakby był w transie...
W opowieści pojawia się też sympatia Schulza.