„Imigranci": Wojna idzie za uchodźcą

Kilka miesięcy po zdobyciu Złotej Palmy w Cannes wchodzący do kin „Imigranci" stali się piekielnie aktualni.

Aktualizacja: 09.11.2015 06:15 Publikacja: 08.11.2015 18:00

Foto: SOLOPAN

– Scenariusz powstał pięć lat temu – mówi „Rzeczpospolitej" reżyser Jacques Audiard. – I zdaję sobie sprawę, że dzisiaj jest on jeszcze bardziej nośny. Chciałem pokazać „obcego". Czasem mijamy na ulicy żebrzące dzieci albo niecierpliwie odprawiamy ciemnoskórego chłopaka, który w kawiarni próbuje sprzedać nam różę. W „Imigrantach" starałem się pokazać, skąd przyjechali, jak żyją, jakie mają nadzieje, z jakimi demonami muszą walczyć.

Wojna trwa

Francja jest krajem multietnicznym. Nic dziwnego, że tamtejsi twórcy coraz częściej mierzą się z problemami imigracji. W ostatniej dekadzie na ekrany weszły interesujące filmy Laurenta Canteta, Bruno Dumonta, Oliviera Nakache'a i Erica Toledano.

– Wciąż jest ich za mało. Nasze kino jest zbyt „salonowe" i mieszczańskie. Mnie nie interesuje robienie komedii z wyższych sfer. W naszym społeczeństwie olbrzymi procent mieszkańców to obywatele, którzy nie mają korzeni zapuszczonych od pokoleń. Jest wielu odrzuconych, żyjących na granicy ubóstwa. O tym trzeba mówić – twierdzi Audiard.

Francuski tytuł jego ostatniego filmu brzmi „Dheepan". To imię mężczyzny, którego po raz pierwszy widzimy, gdy w Sri Lance pali zwłoki swoich towarzyszy walki. On wyjedzie z kraju, posługując się paszportem człowieka, który zginął. Zabierze młodą kobietę, której nie zna i osieroconą dziewięcioletnią dziewczynkę. Mają „zagrać" jego żonę i dziecko. Bez tej mistyfikacji żadne z nich nie mogłoby opuścić miejsca, gdzie czeka na nich głód i śmierć.

Jacques Audiard pokazuje emigrację tak jak do tej pory nie zrobił tego nikt. Dheepan dostaje mieszkanie i pracę dozorcy w blokach na przedmieściach Paryża w ramach tzw. housing poject – głównie dla imigrantów z kolonii. Chce spokojnie żyć, zapewnić byt kobiecie, z którą zaczyna się zżywać, i dziecku, które zaczyna traktować niemal jak własne. Ale pod oknami jego mieszkania toczą się potyczki gangów, płoną samochody, co rusz dochodzi do strzelaniny. Jego kobieta, pracująca jako opiekunka niedołężnego ojca szefa jednego z gangów, staje się zakładniczką. Wojna, od której Dheepan uciekał, zagrożenie, gwałt nie skończyły się.

– To nie jest film polityczny – mówi Jacques Audiard. – Zanim zacząłem nad nim pracować, nie umiałem dokładnie wskazać na mapie miejsca, gdzie można znaleźć Sri Lankę. Bardziej mnie interesowało uczucie, jakie nieśmiało rodzi się między trojgiem obcych sobie ludzi. I przeszkody, na jakie trafia w spokojnym z pozoru świecie.

Pamięć aktora

Rzeczywiście portretuje ludzi, którzy próbują wytrzeć z pamięci zło, powoli dorastają do uczucia i odpowiedzialności za kogoś bliskiego. Nie jest to dorastanie łatwe, a Audiard doskonale potrafi pokazać jego meandry. Ale jednak „Imigranci" są kinem społecznym. Tym mocniejszym, że własne przeżycia wnosi odtwórca głównej roli Antonythasan Jesuthasan, uciekinier ze Sri Lanki.

– Przystąpiłem na Sri Lance do separatystycznego ruchu Tamilskich Tygrysów, gdy miałem 16 lat – opowiadał mi Jesuthasan. – Byłem trenowany na żołnierza, ale dobrze pisałem, umiałem rozmawiać z ludźmi, więc wykorzystywano mnie głównie do pracy propagandowej. Jednak i tak wszędzie wokół widziałem śmierć.

Miał 20 lat, gdy opuścił Sri Lankę. Jego brat był uchodźcą w Niemczech, przysłał mu pieniądze, za które dostał się do Tajlandii. Tam spędził trzy i pół roku, wreszcie wyjechał do Europy, na francuskim fałszywym paszporcie.

– W 1993 roku w Sri Lance wybuchła krwawa wojna domowa. Tamilowie skupieni na północnej części wyspy chcieli mieć własne, niepodległe państwo. Przez jakiś czas je tworzyli, ale po 2000 roku wojska rządowe zyskały przewagę nad siłami separatystów. Ja już byłem 10 tysięcy kilometrów dalej. Cierpiałem z tego powodu, ale nie mogłem wrócić.

Początki w Paryżu były potwornie trudne: – Nie mogłem posługiwać się fałszywymi papierami. Nie miałem gdzie mieszkać, łapałem każdą robotę, przez trzy godziny jechałem pociągiem bez biletu, żeby pracować przez godzinę, na czarno.

Zaczął pisać. Jego pierwsza książka „Gorilla" – ubarwiony pamiętnik z czasów, gdy jako chłopiec był w Tygrysach – wyszła w 2001 roku. Trzy lata później ukazała się powieść „Traitor" o zabiciu 50 więźniów politycznych przez rząd Sri Lanki.

– Dzisiaj powodzi mi się dobrze – mówi. – Ale wciąż nie utrzymuję się z pisania. We Francji byłem już sprzedawcą w supermarkecie i kucharzem, pracowałem w hotelu w paryskim Disneylandzie. Przyzwyczaiłem się.

Jacques Audiard nie ukrywa, że Jesuthasan i świetna teatralna aktorka z Indii Kelieaswari Srinivasan dużo do jego filmu wnieśli.

– Sam wiele dowiaduję się z kina – twierdzi. – Dzięki filmom irańskim poznałem Iran. Teraz chciałem poznać Francję. Inną. Słuchałem uważnie Anthonythasana, bo chciałem mój kraj pokazać oczami przybyszów z daleka.

Dziś Francja ma za sobą doświadczenia płonących na przedmieściach Paryża czy Lyonu samochodów, ataku na rysowników z „Charlie Hebdo". To wywołuje w ludziach strach przed „obcym". Audiard – jak kiedyś Laurent Cantet w słynnej „Klasie" – skierował kamerę na imigrantów. Nie przez przypadek oba te filmy dostały Złotą Palmę w Cannes. W czasach, gdy jednym z najbardziej palących problemów Europy jest napływ uchodźców, takie filmy pomagają zrozumieć żebrzące dziecko i chłopaka sprzedającego w kawiarni różę.

– Scenariusz powstał pięć lat temu – mówi „Rzeczpospolitej" reżyser Jacques Audiard. – I zdaję sobie sprawę, że dzisiaj jest on jeszcze bardziej nośny. Chciałem pokazać „obcego". Czasem mijamy na ulicy żebrzące dzieci albo niecierpliwie odprawiamy ciemnoskórego chłopaka, który w kawiarni próbuje sprzedać nam różę. W „Imigrantach" starałem się pokazać, skąd przyjechali, jak żyją, jakie mają nadzieje, z jakimi demonami muszą walczyć.

Wojna trwa

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?