Adam Jones (Bradley Cooper) sztukę kulinarną przyswajał podczas dziesięciu lat spędzonych w Paryżu. Tam poznał przyjaciół, zdobył sławę i branżowe nagrody. Potem stracił wszystko przez narkotyki i arogancję. Po odwyku postanowił wspiąć się na kulinarny Parnas – zdobyć trzecią gwiazdkę Michelin, niezwykle ważne w środowisku wyróżnienie. Razem z oddanym przyjacielem Tonym (Daniel Brühl) otwiera w Londynie restaurację i zaprasza do niej dawnych współpracowników oraz nowe, utalentowane osoby. Wśród nich samotna matka, twarda Hélene (Sienna Miller), która nie może znieść gwałtownego charakteru szefa, obsesyjnego perfekcjonisty.

Główny bohater porównuje gotowanie do seksu - jest jeden cel, ale prowadzą do niego różne drogi. Najbardziej zaskakują środki, którymi operują twórcy „Ugotowanego". Nie jest to – jak można się spodziewać - przyjemne kino familijne z romantycznym wątkiem w tle. To pod pewnymi względami nowoczesny film sportowy - bohaterowie dążą do perfekcji, trenują sprawność ciała i odporność psychiczną. Walczą o konkretną nagrodę, lepszą przyszłość, a niektórzy – jak niezrównoważony główny bohater – o samych siebie. Jones zadarł niegdyś z tyloma ludźmi, że film mógłby z powodzeniem być thrillerem o ukrywaniu się przed bandytami. W związku z tym dzieje się dużo: bohaterowie zmagają się z przeszłością, walczą z uzależnieniami, niektórzy mają za sobą odsiadkę w więzieniu.

Właśnie ten kontekst jest zabawny, bo oglądamy wszak opowieść... o gotowaniu. Trudno uwierzyć w doprowadzoną do absurdu ambicję Adama oraz jego niemal gangsterskie porachunki z rywalami. Zresztą cukierkowe zdjęcia smacznych dań i wnętrz eleganckich restauracji i tak odciągają uwagę od dramatów bohaterów.

„Ugotowany" lepiej funkcjonuje jako komedia: bawi i nie pozwala się nudzić. Wielkim atutem są aktorzy – to popis Bradleya Coopera, Daniela Brühla oraz Sienny Miller. Partneruje im, pozostający w cieniu, Omar Sy z francuskiego hitu „Nietykalni".

Hollywood musiało sięgnąć po ten temat w czasach kulinarnych talent shows, kiedy wybitni kucharze bywają równie popularni, jak gwiazdy wielkiego ekranu. „Ugotowany" jest, pomimo swych wad, interesującą propozycją, filmem zrobionym z rozmachem i pomysłowością. Danie Wellsa powinno smakować nie tylko wielbicielom kulinariów i fankom Coopera.