Pro
Barbara Hollender
To brawurowy fabularny debiut Marcina Bortkiewicza. Odważny artystyczny eksperyment z wielką kreacją Małgorzaty Zajączkowskiej i świetnie dotrzymującym jej kroku Philippe'em Tłokińskim.
Szwajcaria, 30 kwietnia 1969 roku. Noc Walpurgi, czas duchów i złych mocy. Wielka diva Nora Sedler kończy śpiewać partię Turandot. Jest pewna siebie, arogancka, odbiera telefony od menedżera i kochanków, w rozmowach przechodząc z języka na język. Czuje się tak silna, że pozwala sobie na wulgarność i kaprysy. Naprzeciw niej młody człowiek podający się za dziennikarza „Paris Matcha", który chce z gwiazdą zrobić wywiad. „Noc Walpurgi" to zapis pojedynku, jaki będzie się między nimi toczył w operowej garderobie.
Po premierze „Wenus w futrze" Roman Polański mówił, że całe życie marzył, by wyreżyserować film tylko z dwojgiem aktorów. Marcin Bortkiewicz zrobił to w swojej pierwszej fabule, zrealizowanej na motywach sztuki Magdaleny Gauer.
W filmie każda minuta coraz bardziej odziera bohaterów z ról, jakie na siebie nałożyli, z fałszu. Kim naprawdę jest młody człowiek, który wdziera się do garderoby? A kim jest diwa? Co próbuje wymazać z pamięci? Na przedramieniu Nory są wytatuowane cyfry „80276". Kiedyś dostrzegł je amerykański reżyser. Naiwnie spytał: „Numer z obozu? Jakiego obozu?". „Harcerskiego, kurwa!" – rzuca rozwścieczona Sedler, opowiadając tę historię.