Kapitan jest dumny ze swojej drużyny?
Robert Lewandowski: Rozpiera mnie duma. Nie tylko z awansu, ale z tego jaki stworzyliśmy wspaniały zespół. Nie mówię o aspektach piłkarskich, ale o tym, jaką tworzymy grupę, jaką mamy fajną atmosferę. To wspaniała rzecz móc być w takiej reprezentacji, ogromna duma być jej kapitanem. W ciągu roku zrobiliśmy wielkie postępy i zasłużenie awansowaliśmy na te mistrzostwa.
Ostatnie akty tych eliminacji, mecz w Glasgow i dziś z Irlandią, to była bardzo dojrzała gra tego zespołu.
Z każdym meczem tych kwalifikacji robiliśmy postęp. W każdym spotkaniu mieliśmy plan, wiedzieliśmy, co chcemy zrobić, jak swój cel osiągnąć. Wiadomo, że są jeszcze niedociągnięcia, ale jeśli jeszcze nieco nad nimi popracujemy, to możemy lepiej grać w piłkę. Dziś, o ile się nie mylę, to Irlandczycy, poza rzutem karnym, nie stworzyli sobie żadnej sytuacji do zdobycia bramki. To świadczy o tym, że gramy naprawdę dobrze w defensywie. Z kolei w ofensywie nauczyliśmy się grać spokojniej, wymieniać podania, stwarzać sobie sytuacje. Oczywiście dziś w ostatnich minutach spotkania myśleliśmy głównie o obronie wyniku, który dawał nam awans. Teraz jest czas by świętować i cieszyć się z awansu, ale przyjdzie moment, że trzeba będzie pomyśleć o tym, co możemy robić lepiej, co poprawić. Ale to nie dziś.
Dla pana to był od strony fizycznej bardzo trudny mecz.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że Irlandczycy nie będą szukać technicznej gry, tylko twardo pójdą na wymianę ciosów. Byliśmy na to gotowi i wydaje mi się, że się im przeciwstawiliśmy. Były momenty, gdy widziałem, że trzeba chłopakom pomóc w defensywie. Czasem, gdy masz metr do przebiegnięcia, by przeszkodzić rywalowi w wyprowadzeniu piłki, warto jest ten metrowy sprint wykonać. Po to żeby później nie trzeba było biec 30 metrów do obrony. Każdy dziś walczył, nikt nie odpuszczał, wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że każda stykowa sytuacja, każda przebitka, może się skończyć okazją dla rywala. I kontrolowaliśmy ten mecz całkowicie.
Które z tych spotkań eliminacyjnych było dla pana kluczowe?
Patrząc na zdobyte punkty, to oczywiście mecz z Niemcami. To zwycięstwo nam bardzo dużo dało. Kilka meczów było bardzo ważnych. Nawet te spotkania z Gruzją, które wygraliśmy po 4:0.Dawały siłę i wiarę we własne możliwości. Szczególnie jak porównywaliśmy wyniki pozostałych rywali z Gruzinami. Mecz ze Szkocją w Glasgow, gdy udało nam się wywalczyć remis w doliczonym już czasie gry, też był szalenie ważny. To bardzo ważna lekcja – żeby meczów nie przegrywać. Wydaje mi się, że nasza drużyna z każdego spotkania coś wyciągnęła. Było kilka takich momentów, gdy rośliśmy w siłę.
A kiedy uwierzyliście, że pojedziecie do Francji?
Nie było takiego momentu aż do dziś. W sporcie nie można być niczego pewnym, dopóki nie ma końcowego rezultatu. Z takiego założenia wychodzę i tego się trzymam. Natomiast momentem, gdy uwierzyliśmy we własne możliwości, był oczywiście zwycięski mecz z Niemcami. Szczególnie, że nastąpił on we wczesnej fazie eliminacji, gdy ta drużyna była jeszcze w fazie budowy. Wygrać u siebie z mistrzami świata to było wielkie wydarzenie. Później poszliśmy za ciosem.
Teraz czas na świętowanie
Oczywiście. Zasłużyliśmy na to, należy nam się. Mam nadzieję, że nie tylko my będziemy świętować. A jeśli ktoś się jutro spóźni do pracy zostanie mu wybaczone.
Notował Piotr Żelazny