Prąd wkrótce może zdrożeć

Pół miliarda złotych może kosztować utrzymywanie rezerwy mocy, która zapewniłaby stabilne dostawy energii dla firm i gospodarstw domowych.

Aktualizacja: 10.11.2015 09:01 Publikacja: 09.11.2015 20:00

Foto: Rzeczpospolita

Jak wynika z projektu przedstawionego PSE Urzędowi Regulacji Energetyki stawka referencyjna na 2016 r. dla mechanizmu operacyjnej rezerwy mocy (ORM) ma wynieść 41,20 zł/MWh. Jest to swojego rodzaju rekompensata dla wytwórców energii za utrzymywanie mocy elektrowni w gotowości do pracy. Projekt jest obecnie konsultowany przez branżę.

Wiele z pamiętających PRL bloków ze względu na wiek oraz aspekty ekonomiczne – takie jak stosunkowo niskie ceny prądu, powinno zostać wyłączonych. Nie pozwala na to jednak bezpieczeństwo systemu.

Składka na bezpieczeństwo

Płacimy za to wszyscy w ramach opłaty jakościowej za dystrybucję energii. Ten zapewniający bezpieczeństwo mechanizm kosztuje nas w tym roku niewiele ponad 400 mln zł, przy cenie referencyjnej na poziomie 37,28 zł/MWh – niezmienianej od 2014 r., kiedy ORM został wprowadzony.

W przyszłym roku koszt ten może skoczyć do 500 mln zł. Nie brakuje jednak głosów, że kwota przeznaczona na mechanizmy rezerwowe powinna sięgnąć 600–700 mln zł. Uwzględniałaby ona wtedy jednak nie tylko ORM, ale i tzw. interwencyjną rezerwę zimną, Stanowią ją bloki przewidziane do wycofania z eksploatacji do 2016 r. ze względu na zaostrzające się normy emisji zanieczyszczeń.

Do tej tej pory największym beneficjentem ORM był Tauron, który ma najstarsze bloki. Teraz także ta spółka otrzymać może najwięcej z projektowanego na 2016 r. budżetu. Przy czym wciąż nie jest on znany ze względu na trwający proces ustalania taryfy.

Jednak sygnały płynące od regulatora świadczą o tym, że uważa on wyższą stawkę za ORM za zasadną.

Paweł Puchalski, szef działu analiz giełdowych DM BZ WBK, twierdzi, że nowy mechanizm rozliczania operacyjnej rezerwy daje sporą swobodę regulatorowi i operatorowi systemu w zakresie decydowania o wielkości przydzielanej pomocy dla poszczególnych bloków pozostających w dyspozycji, a także do kogo zostanie ona skierowana.

– Dopóki nie znamy budżetu rocznego, dopóty nie będzie można powiedzieć, w jaki sposób i na kogo to będzie miało pozytywny wpływ – uważa analityk.

Ceny w górę

Część ekspertów nie ma jednak wątpliwości, że proponowana stawka będzie jednym z sygnałów do wzrostu cen energii w hurcie w kolejnych miesiącach. Taki wniosek wynika choćby z historycznych poziomów cen energii na TGE po wprowadzeniu mechanizmu w 2014 r.

– Te 41,2 zł/MWh oczywiście przełoży się na wzrost kosztów energii – uważa Krzysztof Noga, wiceprezes Duonu. – Szacujemy, że jednostkowy koszt energii z tego tytułu dla klienta indywidualnego wzrośnie o ponad 2 zł/MWh – wskazuje Noga i zastanawia się, czy URE pozwoli energetyce na przeniesienie tych zwyżek na klientów.

Ale zdaniem profesora Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej taki wzrost ceny i nawet półmiliardowy budżet na ORM jest niczym w porównaniu z 4 mld zł średniorocznego wsparcia, które mają od przyszłego roku otrzymywać odnawialne źródła energii.

Ale tych, których dotknie to najbardziej, czyli odbiorców energochłonnych, nie przekonują takie stwierdzenia. Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu oraz pełnomocnik zarządu ds. zarządzania energią i pomiarami w Zakładach Górniczo-Hutniczych Bolesław, szacuje, że nowa stawka dla ORM zwiększy rachunki za prąd tylko w jego firmie o 2 mln zł rocznie.

– W ten sposób zostaną zniwelowane oszczędności, jakie przemysł energochłonny zyskał z tytułu ulg w płaceniu akcyzy – wskazuje Kaliś.

Zauważa przy tym, że w nowej odsłonie ORM producenci energii oferujący rezerwy mocy przez dłuższy okres dostaną znacznie mniejsze wyrównanie niż ci, którzy mogli być w tym czasie niedyspozycyjni lub zarabiali, produkując na rynek.

– Nowe zasady to raczej kroplówka dla podtrzymania starych bloków, podnosząca koszty dla odbiorców. Ale raczej nie zwiększą bezpieczeństwa i nie zmotywują do budowy nowych mocy – stwierdza Noga.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy lepiej płacić za utrzymywanie rezerwy mocy produkcyjnych czy też odbiorcom energii za jej mniejsze zużycie?

Wytwórcy spodziewali się więcej

Budżet operacyjnej rezerwy mocy jest zatwierdzany przez prezesa URE w ramach postępowania taryfowego dla operatora systemu przesyłowego. Spodziewany termin jego zakończenia to 15–17 grudnia. Jak tłumaczy Henryk Majchrzak, prezes PSE, zwiększenie ceny referencyjnej rezerwy mocy do 41,2 zł/MWh wynika głównie z przyjęcia do jej wyznaczania zerowego współczynnika efektywności (w 2015 rok jego wysokość wyniosła 7 proc.). – Nie można jednoznacznie wskazać, w jakim stopniu i czy w ogóle zmiana stawki będzie miała wpływ na ceny energii na rynku hurtowym – zaznacza Majchrzak. Wskazuje bowiem, że ostatecznie wysokość cen hurtowych zależy także m.in. od poziomu wytwarzania w odnawialnych źródłach, ceny na rynkach sąsiednich i związanej z tym wielkości handlowej wymiany międzysystemowej. Operator systemu zwraca też uwagę, że rozliczenie uzupełniające miesięczne i roczne, które mają zachęcić do oferowania zdolności wytwórczych – co jest szczególnie istotne w najbliższym okresie ze względu na trudną sytuację bilansową – wprowadzają mechanizm ograniczający wysokość pomocy, niwelując wpływ ORM na ceny hurtowe.

Co innego jednak mówią niektórzy beneficjenci.

– Cena będzie wyższa, natomiast na jej ostateczny kształt będą mieć wpływ warunki rynkowe, poziom rezerwy mocy i jej dyspozycyjności oraz OZE – zaznacza Piotr Ludwiczak, z Enei. Uważa, że zaproponowany poziom ceny jest wręcz zbyt niski w stosunku do oczekiwań sektora wytwarzania.

Opinia

Filip Elżanowski, wspólnik w kancelarii ECH&W oraz ekspert ds. energetyki

Największym beneficjentem zmiany modelu funkcjonowania operacyjnej rezerwy mocy będzie Tauron. Katowicka spółka jest w trudnej sytuacji finansowej. A comiesięczne rozliczenia z tytułu ORM poprawią jej bilans i przepływy finansowe. Sam budżet na rezerwę operacyjną też może być znacznie wyższy i sięgnąć nawet 600 mln zł.

Jednak przyznanie tego typu pomocy jest oceniane jako kontrowersyjne, bo rodzi pytania o niedozwoloną pomoc. Na razie mechanizm jest poza systemem notyfikacji KE jako instrument do zapewnienia bezpieczeństwa. Pojawiły się jednak zarzuty, że rozwiązanie rodzi nierówności wśród wytwórców energii w ramach jednego rynku.

Jak wynika z projektu przedstawionego PSE Urzędowi Regulacji Energetyki stawka referencyjna na 2016 r. dla mechanizmu operacyjnej rezerwy mocy (ORM) ma wynieść 41,20 zł/MWh. Jest to swojego rodzaju rekompensata dla wytwórców energii za utrzymywanie mocy elektrowni w gotowości do pracy. Projekt jest obecnie konsultowany przez branżę.

Wiele z pamiętających PRL bloków ze względu na wiek oraz aspekty ekonomiczne – takie jak stosunkowo niskie ceny prądu, powinno zostać wyłączonych. Nie pozwala na to jednak bezpieczeństwo systemu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie