Rada nadzorcza Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) spotka się w najbliższy czwartek. Jak ustaliliśmy, w punkcie obrad są zmiany personalne w zarządzie tej kontrolowanej przez państwo spółki. Według naszych źródeł powodem planowanych zmian są poważne różnice zdań między zarządem a resortem skarbu, który próbuje ratować przed bankructwem Kompanię Węglową. PGE miało wziąć na siebie największy ciężar finansowy tego przedsięwzięcia, ale stawia opór. Jak ustaliliśmy, resort skarbu sięga więc po broń największego kalibru i grozi, że jeśli zarząd PGE nie zgodzi się na ratowanie górnictwa, to posypią się dymisje.
Czas dobiega końca
Rozmowy w sprawie zaangażowania energetyki w nową spółkę – tzw. Nową Kompanię Węglową, która ma przejąć od starej Kompanii nierentowne kopalnie i dać im nowe życie, toczą się od stycznia. Energetyka od początku nie pałała entuzjazmem do tego pomysłu, sugerując, że to ryzykowne przedsięwzięcie. Miesiącami nie udawało się wypracować takiego pomysłu, który pozwoliłby uchronić przed upadłością Kompanię Węglową, a jednocześnie byłby akceptowalny dla notowanych na giełdzie energetycznych firm. Z tygodnia na tydzień negocjacje stawały się więc coraz bardziej nerwowe.
Według naszych informacji ostatnie ustalenia zakładały, że PGE obejmie udziały w NKW za 400 mln zł. Pozostałe 500 mln zł miały dać wspólnie: Energa, PGNiG oraz Towarzystwo Finansowe Silesia. Oprócz tego 600 mln zł miało pochodzić z Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw zarządzanego przez Polskie Inwestycje Rozwojowe. Na finiszu rozmów okazało się, że PGE nie chce realizować tego scenariusza.
Czas mija jednak nieubłaganie. – Do końca sierpnia musi powstać i powstanie Nowa Kompania Węglowa – zapowiedział niedawno w Sejmie Wojciech Kowalczyk, wiceminister skarbu. Ta determinacja ma kilka przyczyn. Po pierwsze, Kompanii Węglowej kończą się pieniądze. Po drugie, polski rząd obiecał górnikom podczas styczniowych protestów, że proces tworzenia NKW zostanie zakończony najpóźniej we wrześniu. Wydaje się jednak, że im bliżej tego terminu, tym dalej do porozumienia między resortem skarbu i energetycznymi spółkami. Choć minister skarbu Andrzej Czerwiński na każdym kroku przekonuje, że o buncie na pokładzie nie ma mowy, to w istocie na inwestycje w górnictwo na zasadach proponowanych przez rząd nie chce zgodzić się ani PGE, ani Tauron, ani Energa.
– Nie zapadły jeszcze żadne decyzje personalne. Podejmujemy działania, które mają na celu stabilizację sytuacji spółek. W tym kontekście każdy prezes spółki pod kontrolą resortu skarbu może być poddany ocenie – przekonuje Andrzej Czerwiński, minister skarbu w rozmowie z „Rzeczpospolitą". Dodał jednocześnie, że jest w stałym kontakcie z zarządami spółek energetycznych. – Jestem przekonany, że docelowo każdy akcjonariusz tych spółek będzie zadowolony z przyjętych rozwiązań, bo ich wartość powinna wzrosnąć – stwierdził Czerwiński.