Dowody w sprawie istnienia nowej żelaznej kurtyny dostajemy niemal codziennie. Dostarczają ich politycy starego Zachodu, nasi sojusznicy z Unii Europejskiej i NATO. Każda wypowiedź byłego niemieckiego kanclerza czy francuskiego deputowanego sugerująca, że Krym należy pozostawić Rosji, potwierdza, że nie traktują oni poważnie suwerenności krajów leżących na wschód od Polski ani nienaruszalności ich granic. Tam jest rosyjska strefa wpływów, a w niej nasze zachodnie prawa nie obowiązują.
Ktoś powie, że tak uważają tylko byli politycy, bardzo ważni, ale emerytowani, albo sfrustrowani opozycjoniści. Przeczą temu jednak ustalenia, za którymi stoją urzędujący politycy. Najważniejsze z nich to zignorowanie starań Ukrainy o perspektywę członkostwa w UE. Na majowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze Ukraińcy, którzy marząc o Europie, wyszli milionami na Majdan, usłyszeli, że Europa jest nie dla nich. I to nie tylko teraz, ale w ogóle nie dla nich, dla ich dzieci i dla wnuków.
Prawie rok wcześniej Ukraińcy zostali odrzuceni przez NATO. Na szczycie w walijskim Newport prezydent Petro Poroszenko się przekonał, że deklaracja ze spotkania natowskich przywódców z 2008 r., w której jest mowa, iż Ukraina będzie członkiem sojuszu, to był tylko żart.
Żartem nie są natomiast dokumenty podpisywane z Rosją. Dotyczy to przede wszystkim liczącego 18 lat aktu ustanawiającego stosunki między Moskwą a NATO. To on blokuje utworzenie w Polsce stałych baz sojuszu, co świadczy o tym, że tkwimy w drugiej natowskiej lidze, w NATO-bis. Ściślej: blokują to politycy starego Zachodu, powołując się na umowę, którą Rosja już dawno i po wielekroć złamała.
Nowa żelazna kurtyna i niechęć naszych sojuszników do przeniesienia Polski z NATO-bis do pełnoprawnego NATO w znacznym stopniu wpłyną na politykę zagraniczną Andrzeja Dudy. Bo polityka wschodnia i polityka bezpieczeństwa to tradycyjny obszar działalności polskiego prezydenta.
To pierwszy prezydent RP, który będzie miał kłopot z głoszeniem na świecie, że przeciągnięcie naszych wschodnich sąsiadów na Zachód to wielki cel polskiej i unijnej polityki. Bo cel ten jest niemożliwy do osiągnięcia. Polsce nie uda się już przekonać starego Zachodu, by powstrzymał spadającą żelazną kurtynę. Także dlatego, że Polska, rozbudzając nadzieję Ukraińców, niechcący doprowadziła w ich kraju do wojny, chaosu i katastrofy gospodarczej.