Jan Tomasz Gross znów ostro zaatakował Polaków, pisząc, że w czasie II wojny światowej zabili więcej Żydów niż Niemców. Czy Polacy i Polska są bezbronni wobec takich potwarzy, czy też możemy podjąć jakąś skuteczną obronę sądową?
Jerzy Naumann: Pierwszy ruch należy do organów państwa, gdyż wypowiedź Jana Grossa powinna być rozważana w kontekście przestępstwa z art. 133 kodeksu karnego. Przepis ten przewiduje odpowiedzialność za publiczne znieważenie narodu polskiego. Popełnia je ten, kto zachowaniem swoim godzi w cześć i szacunek dla narodu lub Rzeczypospolitej Polskiej, a także ten, kto wyraża pogardę, postępuje obelżywie, obraża nasz naród lub nasze państwo.
Moim zdaniem swoją wypowiedzią pan Gross ugodził w cześć i szacunek należny narodowi polskiemu. Uważam też, że jego wypowiedź nosi cechy najcięższej obelgi, jest skrajnie obraźliwa, jest też przejawem pogardy dla naszego narodu. Cechy te odpowiadają właśnie czynowi kryminalnemu z art. 133 kodeksu karnego. Oceniając w kategoriach estetycznych, zgadzam się, że słowa pana Grossa są obrzydliwe.
Oskarżenia padły w kontekście zarzutów o brak solidarności w związku z falą uchodźców i imigrantów docierających do Europy, a więc zostały zinstrumentalizowane dla doraźnej kwestii. Jakie to może mieć znaczenie dla oceny wypowiedzi Grossa?
Moim zdaniem to wyjątkowe oszczerstwo odkrywa prawdziwą motywację autora wypowiedzi. Kto szuka pretekstu, ma wcześniej uszykowane emocje, dla których szuka ujścia. W tym przypadku chodzi o złe emocje. Prawnikowi, choć nie jest psychologiem, wolno się o tym wypowiadać, bo kwestia motywu przestępstwa, poszukiwanie pobudek i cała rekonstrukcja psychologii jego popełnienia to adwokacka robota w czystej postaci.