Rosyjskie ministerstwo gospodarki szacowało wcześniej, że PKB w minionym kwartale spadł o 4,4 proc. rok do roku, po zniżce o 2,2 proc. w I kwartale br. Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści spodziewali się zaś zniżki o 4,5 proc.
Poniedziałkowe dane Rosstatu okazały się więc mniej zaskakujące, niż termin ich publikacji. Miały się bowiem ukazać w środę.
Recesja w Rosji to skutek sankcji gospodarczych wprowadzonych przez Zachód w reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę oraz przeceny ropy naftowej i związanego z tym osłabienia rubla. Gwałtowna deprecjacja tej waluty w II połowie ub.r. wywołała wysoką inflację (w ostatnich miesiącach ceny konsumpcyjne rosły w tempie 16 proc. rocznie), która uderzyła w wydatki konsumpcyjne.
Jeszcze niedawno wydawało się, że stabilizacja cen ropy naftowej po załamaniu w II połowie ub.r. ustabilizuje też koniunkturę w Rosji. Ale od czerwca surowiec ten znów tanieje. – Tempo wzrostu rosyjskiego PKB w II kwartale było rozczarowujące, ale ważniejsze jest to, jak pogorszyły się rokowania dla rosyjskiej gospodarki na bieżący kwartał – zauważył Piotr Matys, strateg rynku walutowego w Rabobanku w Londynie.
W jego ocenie, dalsza przecena surowców energetycznych, których eksport zapewnia połowę wpływów do rosyjskiego budżetu, może sprowokować kolejną falę deprecjacji rubla. To zmusiłoby Bank Rosji do przerwania cyklu łagodzenia polityki pieniężnej w czasie, gdy tamtejszym firmom i gospodarstwom domowym dostęp do kapitału ograniczają międzynarodowe sankcje.