Karuzela ruszyła przed wyborami

Ostatnie miesiące pokazały, jak źle jest z zarządzaniem kadrami największych spółek państwowych.

Publikacja: 06.10.2015 21:49

Paweł Jabłoński

Paweł Jabłoński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Politycy mają w nich za duży wpływ na personalne decyzje, które powinny mieć uzasadnienie wyłącznie gospodarcze. Obecne prywatno-państwowe zarządzanie wielkimi firmami nie zdaje egzaminu. Nie ma systemu ochrony interesów mniejszościowych akcjonariuszy.

Okres przedwyborczy to czas, w którym politycy tracą wszelaki umiar. Dla uzyskania społecznego poparcia są w stanie zrobić wszystko. Szczególnie widoczne jest to w firmach państwowych, które zamiast pracować nad możliwie wysokim zyskiem, zaczynają pełnić role agencji rządowych wypełniających zadania niemające nic wspólnego z ich efektywnością. Ministerstwo Skarbu, by zrealizować te cele, jest gotowe wymieniać całe zarządy i rady nadzorcze.

Tak było w Tauronie, gdzie skarb odwołał większość członków zarządu, a pozostali sami podali się do dymisji. Chodziło o to, by firma, nie licząc się z kosztami i ryzykami, przejęła wysoce nierentowną kopalnie Brzeszcze. To nie leżało w interesie Tauronu, a zwłaszcza jego mniejszościowych akcjonariuszy. Było za to zgodne z obietnicami złożonymi górnikom przez rząd.

Ale nie tylko realizacja planów rządowych jest powodem ostatnich zmian w spółkach kontrolowanych przez państwo. Wygląda na to, że PO zdecydowała się na koniec rządów na zabezpieczenie materialnego bytu kilku swoich urzędników. Tylko w ten sposób można wyjaśnić ostatnie decyzje Ministerstwa Skarbu w odniesieniu do zarządów PKO BP i PKN Orlen. W obu tych firmach resort zaproponował powiększenie zarządów. Jeśli wynik wyborów byłby zgodny z sondażami, nowi członkowie władz na pewno nie zagrzaliby foteli. Po trzech miesiącach straciliby pracę, ale dostaliby wielkie odprawy. Wszystko na koszt firm, a więc i mniejszościowych akcjonariuszy.

Podobne sytuacje ruszającej karuzeli kadrowej w państwowych firmach mieliśmy już nieraz. Nowością jest to, że dzieje się to jeszcze przed wyborami, a nie po nich. Do tej pory resort skarbu raczej łagodnie starał się wykorzystywać na poły państwowe spółki do realizacji rządowych planów niemających nic wspólnego z efektywnością. Oczywiście cały czas wykorzystywał te spółki jako miejsce schronienia i zarobku dla partyjnych kolegów.

Ostatnie miesiące pokazały dramatyczną słabość zarzą- dzania firmami państwowymi. System wymaga zmian. Jeżeli nie ma politycznej zgody na prawdziwą prywatyzację, państwo musi stworzyć mur oddzielający państwowe spółki od polityków. Dla każdej firmy, a szczególnie w takiej, w której obok państwa są mniejsi akcjonariusze, priorytetem musi być efektywność. By firmy mogły spokojnie nad tym pracować i nie musiały żywić licznych rzesz partyjnych kolegów, muszą być odcięte od polityki. Musi powstać instytucja zarządzająca państwowym majątkiem, niezależna od bieżących politycznych zawirowań. Oczywiście to proteza. Najlepiej byłoby, gdyby firmy sprywatyzowano, a rolę państwa ograniczono do regulatora gospodarki i sprawiedliwego dzielenia wypracowanych podatków.

Politycy mają w nich za duży wpływ na personalne decyzje, które powinny mieć uzasadnienie wyłącznie gospodarcze. Obecne prywatno-państwowe zarządzanie wielkimi firmami nie zdaje egzaminu. Nie ma systemu ochrony interesów mniejszościowych akcjonariuszy.

Okres przedwyborczy to czas, w którym politycy tracą wszelaki umiar. Dla uzyskania społecznego poparcia są w stanie zrobić wszystko. Szczególnie widoczne jest to w firmach państwowych, które zamiast pracować nad możliwie wysokim zyskiem, zaczynają pełnić role agencji rządowych wypełniających zadania niemające nic wspólnego z ich efektywnością. Ministerstwo Skarbu, by zrealizować te cele, jest gotowe wymieniać całe zarządy i rady nadzorcze.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację