easyJet pracuje nad takim planem, który chce ogłosić w 20. rocznicę pierwszego lotu. Zbiegło to się z z działaniami linii, aby sprowadzić do kraju tysiące brytyjskich turystów, którzy utknęli w Egipcie po zawieszeniu przez rząd lotów ze względów bezpieczeństwa.
Prezes linii, Carolyn McCall oświadczyła: — Gdy rząd powie, że uważa lotnisko w Szarm el-Szejk za bezpieczne, to my odwiesimy tam loty. Jej linia będzie przestrzegać zaleceń rządu ogłoszonych po katastrofie rosyjskiego samolotu 31 października. — Jeśli dane lotnisko musi zwiększyć środki bezpieczeństwa, to do rządu należy decyzja, czy to zrobiło — oddala.
easyJet jest drugą tanią linią w Europie, za Ryanairem, w ostatniej dekadzie mocno rozwinęła się w Europie konkurując skutecznie z wielkimi, Lufthansą, Air France-KLM i Bristish Airways, na krótszych trasach. W programie lojalnościowym, który zwiększy konkurencyjną presję na rywali będzie wynagradzać klientów, korzystających z jego połączeń więcej niż 20 razy w roku bezpłatnym biletem; to jedna z wielu różnych premii. W 2012 r. przewoźnik wprowadził jako pierwszy wśród tanich linii możliwość odpłatnego rezerwowania miejsc w samolocie.
Sprawa dowozów
easyJet ma nadzieję dojść do rozumienia z przewoźnikami dalekiego zasięgu o lotach transferowych dla ich klientów, co jest znane jako interlining. Nad podobnym planem pracuje też Ryanair. — Zastanawialiśmy się nad tym od pewnego czasu i oczywiście prowadzimy rozmowy z innymi liniami — stwierdziła McCall na konferencji prasowej. Nie chciała jednak ujawnić, czy Lufthansa będzie uprzywilejowanym partnerem easyJeta.
Powiedziała jedynie, że jej linia jest zainteresowana dowożeniem klientów do połączeń dalekiego zasięgu, o ile nie skomplikuje to jej modelu biznesowego taniej linii. — Tradycyjni przewoźnicy tracą dużo pieniędzy na krótkich trasach w Europie, toteż są bardzo zainteresowani rozmowami z nami i z innymi o pozyskiwaniu pasażerów — wyjaśniła.