Zmniejszenie popytu na przewozy na rynku rosyjskim odczuwają również zagraniczni przewoźnicy. Podstawiają mniejsze maszyny i ograniczają liczbę połączeń z rosyjskimi miastami. Nawet z Moskwą, która jeszcze do niedawna praktycznie nie odczuwała skutków kryzysu. Aerofłot podpisał kontrakt na dostawy 22 Dreamlinerów w 2014 roku. Kiedy przyszedł uzgodniony termin, prezes linii Witalij Sawieljew poinformował producenta, że będzie gotów pod koniec 2015 roku. Teraz mówi, że najwcześniej w drugiej połowie 2016 - pod warunkiem, że sytuacja międzynarodowa ulegnie poprawie.
— Rynek cały czas się kurczy, więc nasza decyzja jest w pełni uzasadniona. Nie widzę możliwości, abyśmy byli w stanie wykorzystać te maszyny — powiedział Sawieljew. I nie ukrywa, że przygotowuje się do oddania leasingodawcom, bądź sprzedaży 40 spośród 161 maszyn, które ma w swojej flocie.
Według informacji Rosyjskiego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych, tamtejsze linie straciły tylko w 2014 roku ponad pół miliarda dolarów wobec 80 mln rok wcześniej. Tegoroczne straty mają być jeszcze większe, ponieważ nasiliła się fala bankructw. Przy tym paradoksalnie rośnie liczba pasażerów, ale wyłącznie na trasach krajowych, gdzie jest potężna konkurencja, a więc i ceny biletów niskie.
Druga co do wielkości linia rosyjska — Transaero planuje wymianę zamówionych Boeingow 777 na Airbusy A321. Przewoźnik nie odbierze także Suchojów, ponieważ nie jest w stanie ich wykorzystać. Transaero korzysta z usług leasingowych chińskiego ICBC Leasing. W komunikacie Tansaero przyznaje, że te decyzje były nieuniknione w obecnej sytuacji, bo trzeba przystosować flotę do nowej rzeczywistości gospodarczej.
Ale to nie zbyt duża flota, tylko dramatyczny spadek wpływów najbardziej doskwiera dzisiaj Rosjanom — uważa Guy Brazeau z Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).